
Twórcy nie patyczkują się z fabuła i nie bawią się w jakieś zawiłości, tylko od początku stawiają sprawę jasno. Znów (jako Larry) trafiamy do Lost Wages przed bar Lefty'ego (zwanego Lewusem). Jak się tu znaleźliśmy – nie wiadomo. Co się z nami działo przez ostatnie lata – tego też nikt nam nie tłumaczy. Larry szybko jednak zauważa, że świat, miasto, bar i to, co znał znacznie się zmieniło. W zasadzie inne jest wszystko poza jednym – pan Laffer wciąż ma w głowie tylko kobiety i to, jak je usidlić. Gdy więc (z niewielką pomocą barmana) nasz bohater zaznajamia się podstawowymi zdobyczami cywilizacyjnymi ostatniego dziesięciolecia, to wkracza do akcji. A działa on na zasadzie „chłop żywemu (osobnikowi z gatunku homo sapiens płci żeńskiej) nie przepuści”, więc „atakuje wszystko, co się rusza”. A nim i my, ruszamy na miasto, w końcu „laseczki” same nie wskoczą nam do łóżka (a szkoda


Podobnie jest w sferze zagadkowej, gdzie główny nacisk położono na zadania przedmiotowe. Właściwie należałoby powiedzieć, że są tylko i wyłącznie łamigłówki inwentarzowe, bo osobiście nie pamiętam żadnej zagadki typu slider, puzzle, łamanie szyfru czy czegokolwiek w tym stylu. Ewentualnie można tu zaliczyć „zabezpieczenie antymłodociane”, czyli konieczność udzielenia poprawnych odpowiedzi na kilka pytań z rzędu z różnych dziedzin. Niestety, nie są tylko i wyłącznie pytania z wiedzy ogólnej, na które typowa osoba pełnoletnia powinna znać odpowiedź, więc musiałem podchodzić do tego quizu kilka razy (co oznaczało konieczność ponownego uruchomienia gry po udzieleniu błędnej odpowiedzi), nim go rozwiązałem. Na szczęście, jak się później okazało, była to jednorazowa weryfikacja, gdyż później włączając program i wybierając opcję „kontynuuj” od razu ładowany został ostatni zapis z gry. Ja rozumiem, że to wszystko to nawiązanie do pierwszej części cyklu , tylko czy było ono potrzebne? Osobiście wolałbym rozwiązać choć ze dwie – trzy łamigłówki nieprzedmiotowe, ale tych ostatnich zabrakło w produkcji naszych zachodnich sąsiadów. Jak dla mnie jest to wada, bo lubię sobie posiedzieć i pokombinować nad nimi, a tu niestety nie było mi to dane. Na szczęście to, co zaimplementowano w grze również nieco zmuszało do pracy szare komórki, choć nie aż tak bardzo. Wszystko dlatego, że generalnie trudno się zaciąć, bo zadania w grze są logiczne, a problemy z ich rozwiązaniem najczęściej wynikają z faktu przeoczenia jakiegoś aktywnego miejsca. Ja osobiście miałem jedną, dłuższą „zwiechę”, ale wynikła ona z tego, że nie odbyłem rozmowy z pewną osobą i dopiero po tym, jak ta postać zasugerowała mi, że powinienem coś zrobić, to dopiero wtedy mogłem się za to zabrać (a wszystkie potrzebne przedmioty zebrałem już wcześniej). Tak więc pod względem zagadkowym mogłoby być lepiej, zarówno ilościowo (przez dodanie łamigłówek „puzzlowatych”), jak i jakościowo (mogło by być nieco trudniej).
Z kolei pod względem wizualnym jest naprawdę dobrze. Stylistycznie przypomina ona zarówno część siódmą cyklu, jak i wersję „Reloaded” części pierwszej. Można wręcz powiedzieć, że mamy tu do czynienia z miksem graficznym tych gier. Najważniejszą różnicą między opisywaną tu produkcją, a tymi dwoma wyżej wymienionymi jest sama postać Larry' ego – jest wyraźnie wyższy i (chyba) także szczuplejszy. Poza tym mamy dużo, bardzo kolorowych lokacji. Oczywiście, także każda dziewoja także ma inne oblicze (i nie tylko



W sferze muzycznej też nie jest źle. Może i ścieżka dźwiękowa nie zapadnie nikomu na dłużej w pamięć, ale też nie powoduje więdnięcia uszu czy zgrzytania zębami. Również wszelkie odgłosy są na tyle zbliżone do naturalnych, że niespecjalnie zwraca się na nie uwagę podczas rozgrywki. Tak samo jest z dubbingiem – dobrze dobrano aktorów do poszczególnych postaci. W szczególności podobały mi się głosy „laseczek” - pasują do ich charakterów, zwłaszcza do tych cech, które najmocniej zaakcentowano podczas kreacji danej bohaterki drugoplanowej. Oczywiście, mowa tu o angielskim, a nie polskim dubbingu. Na szczęście, gracze nie znający „lengłydżu”, też będą mogli zapoznać się z tą grą, bo jest dostępna polska wersja językowa. Niestety, idealna ona nie jest, a głównie ze względu na to, że litery charakterystyczne dla naszego języka wyraźnie się odcinają od reszty tekstu. Wygląda to trochę na zasadzie – „cieszcie się, gracze z Polski, że macie tę odsłonę przygód Larry' ego w swojej mowie (a raczej piśmie), więc nie marudźcie, że coś poszło nie tak albo źle wygląda”. Takie podejście do tematu jest wkurzające, niemniej jakoś podczas zabawy starałem się nie zwracać na to uwagi, dzięki czemu aż tak bardzo to nie przeszkadzało w czerpaniu przyjemności z gry.
Dużo tej radości zapewnił też obecny w tej produkcji humor. Sporo w tym elemencie wprowadzała Pi – sztuczna inteligencja ze smartfona naszego bohatera, którą możemy oglądać jako hologram młodej kobiety. Komentuje ona często poczynania starego podrywacza, często wbijając mu różne szpile lub okazując zażenowanie z powodu jego działań. Najciekawiej robi się w momencie, gdy spotykają się dwie Pi (ta druga jest z nowszej wersji urządzenia) – trochę się ze sobą kłócą, przekomarzają, robią sobie sceny zazdrości, by ostatecznie zmienić front i znaleźć wspólnego „wroga” i obrócić przeciw niemu ostrze szyderstw. Poza tym mój uśmiech wywołały różne nawiązania do współczesnej popkultury np. firma Śliwa Inc (w tym jej logo) oraz jej sztandarowy produkt – PiPhone. Do tego dochodzi m. in. aplikacja randkowa nazywająca się (w oryginale) Timber, korporację taksówkową Unter i sporo różnych elementów, które są „dziwnie” znajome. Podczas tych kilku godzin, które spędziłem przy tym tytule było sporo momentów, podczas których się zaśmiałem czy chociaż uśmiechnąłem. Może nie jest to humor najwyższych lotów, ale właśnie taki zawsze był obecny w tej serii. I w sumie dobrze, bo pasuje on do klimatu tej produkcji – komedii o lekkim zabarwieniu erotycznym.

Z innych rzeczy warto wspomnieć o opcji coraz rzadziej stosowanej (zupełnie niewiadomo mi czemu) we współczesnych przygodówkach – możliwości zapisu stanu gry w dowolnym momencie. O tym, że wszystkie polecenia wydajemy przy użyciu myszy tylko napomknę, bo ani to nikogo nie powinno zdziwić, ani sprawić jakiekolwiek trudności. Tak więc skupię się na podsumowaniu tej gry – generalnie jest ona naprawdę niezła, ma wiele dobrych elementów, ale ma też kilka, które można było wykonać lepiej. Tych pierwszych jest więcej niż tych drugich, więc z czystym sumieniem mogę polecić najnowszą odsłonę przygód Larry' ego każdemu przygodomaniakowi, a także tym, którzy po prostu lubią dobre gry, zwłaszcza te, które mogą być dla nich sentymentalną podróżą do czasów swego dzieciństwa.
OCENA GRY: 7,5/10
ZALETY:
+ fabuła
+ grafika
+ zadania inwentarzowe
+ muzyka i dźwięki
+ humor
WADY:
- brak zagadek nieprzedmiotowych podczas rozgrywki
- polonizacja
