My brother rabbit - recenzja

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Zagadka
Publicysta
Posty: 307
Rejestracja: 07 lipca 2012, 07:13
Podziękował(a): 123 razy
Otrzymał(a) podziękowania: 36 razy
Płeć:

My brother rabbit - recenzja

Post autor: Zagadka » 04 października 2018, 20:32

MY BROTHER RABBIT - recenzja

Obrazek

autor: Zagadka


Artifex Mundi i... tradycyjna przygodówka z prawdziwego zdarzenia? Tak przynajmniej zapowiadało swoją najnowszą produkcję katowickie studio (które graczom od lat szerzej znane jest z tytułów spod znaku „hidden object”), podsycając ciekawość graczy baśniowymi obrazkami i abstrakcyjnym klimatem krainy dziecięcych fantazji. Jaką grą okazał się być „Mój brat Królik”?

Przygodówka czy nieprzygodówka?
Donoszę zatem wyraźnie na wstępie – My brother Rabbit nie jest rasową przygodówką „wskaż i kliknij”. Część graczy zapewne pokręci nosem na wieść, że rodzime studio silnie trzyma się swojej tradycji co do mechaniki gry. Gra bazuje na poszukiwaniu myszką aktywnych i poukrywanych przedmiotów oraz rozwiązywaniu logiczno-zręcznościowych łamigłówek jak na HOPA przystało, lecz tutaj spieszę z kolejną wiadomością – pod żadnym względem nie jest to tytuł nieudany i z pewnością warto mu się przyjrzeć.
Obrazek
My brother Rabbit to opowieść o kochającej się rodzinie, której sielanka zostaje przerwana przez tajemniczą chorobę córki. Chłodną rzeczywistość szpitalnej sali stara się przełamać starszy brat dziewczynki, wręczając jej maskotkę królika i zabierając w kolorowy świat fantazji. Rodzeństwo pod postacią kwiatuszka i długouchego pluszaka musi przebyć dziwaczną krainę w poszukiwaniu lekarstwa. Fabuła wykorzystuje popularny ostatnimi czasy w grach motyw podróży dziecka w świat własnych, surrealistycznych wyobrażeń jako formy ucieczki od doczesnych i często niezrozumiałych dla niego problemów (wątek poruszany m. in. w Fran Bow czy Among the Sleep). O ile jednak wspomniane produkcje wyróżniają się ciężkim, horrorowym klimatem, to My brother Rabbit, mimo poważnego z założenia tematu, jest bardzo ciepłym tytułem o wyjątkowo lekkiej i przyjemnej atmosferze. Nieco szkoda, że jednak zbyt lekkiej, gdyż historia stanowi ciekawy pomysł wyjściowy na delikatnie głębszą i emocjonalnie bardziej angażującą przygodę. Być może twórcy pragnęli opowiedzieć historię, w którą mogliby wciągnąć się i duzi i mali gracze, bez wiekowych ograniczeń.
Obrazek

W krainie fantazji i szpitalnych machin
Zwiedzane światy mają ścisły związek ze wspomnieniami rodzeństwa, jak również z ich obecną sytuacją – oprócz niesamowitych stworzeń, gigantycznych muchomorów, zegarów, cudacznych maszyn i scenerii rodem z Alicji w Krainie Czarów, natkniemy się na elementy ze szpitalnej rzeczywistości, takie jak wielkie strzykawki, chirurgiczne narzędzia, pigułki, czy słoiki z tajemniczymi miksturami. Ta suma summarum niezbyt długa historia podzielona na pięć rozdziałów jest analogią do poszczególnych etapów terapii dziewczynki i wewnętrzną przygodą, na którą wyrusza wraz z bratem.
Obrazek

Mechanika gry opiera się ściśle na zasadach gier HOPA. W prawym górnym rogu unoszą się przedmioty, które znajdujemy oraz te, które musimy odnaleźć. Ich niebieska barwa symbolizuje obiekty ukryte gdzieś w miejscu, w którym aktualnie się znajdujemy, a szukanie wbrew pozorom wcale nie jest takie łatwe. Zebranie wymaganych przedmiotów uruchomi przed nami łamigłówkę logiczną, czasem polegającą na odpowiednim ułożeniu elementów, a gdzieniegdzie rozwiązaniem zagadki muzycznej. Niektóre zagadki wymagają cierpliwości od gracza i spostrzegawczości – autorzy w interesujący sposób w mniejszym lub większym stopniu powiązali je ze stanem zdrowia dziewczynki.
Obrazek

To co ma miejsce w świecie rzeczywistym obrazują cut-scenki, zaś cały fikcyjny świat rodzeństwa badamy na przecudnie zaprojektowanych, bogatych w szczegóły i pomysłowych planszach dobrze operujących kolorem – zdecydowanie jest to nie lada uczta dla oczu i najlepiej prezentująca się graficznie gra studia Artifex Mundi. Zresztą nie trzeba się w tym temacie zbyt wiele rozpisywać – niech poszczególne obrazki z gry mówią same za siebie. Narracja obrazem, muzyką i symbolami sprawdza się tutaj, gdyż w grze nie uświadczymy dialogów – jest to więc przede wszystkim gra, którą chłonie się zmysłami, i w którą należy dać się ponieść wyobraźni jej autorów.
Obrazek

Cały ten wizualny spektakl dopełnia muzyka w kompozycji Arkadiusz Reikowskiego, który dostał w końcu szansę odpoczynku od mrocznych klimatów (pracował przy takich tytułach jak Kholat, Observer czy Layers of Fear) i rozwinięcia swych umiejętności w baśniowych klimatach. Angaż dostała również wokalistka Emi Evans, której głos rozbrzmiewał m.in. w Dark Souls:



W My brother Rabbit piękny wokal wciąga już pierwszym utworem o nazwie „Dreams" (słyszanym w samym menu głównym gry), przygotowując graczy na bajkowo-smutną opowieść:



Diagnoza
„Mój brat Królik” zapewne nie przekona zatwardziałych koneserów klasyki przygodówek do sięgnięcia po więcej tytułów z półki opatrzonej napisem HOPA, których nie pociąga przeklikiwanie planszy w poszukiwaniu aktywnych miejsc. Niemniej, ambicja autorów, ich pomysłowość i włożone w całość serce wprost wylewają się z ekranu podczas każdej minuty spędzonej nad grą. Choć to prosta i niedługa opowieść, sposób narracji pozwala zająć grze poczesne miejsce w swoim gatunku oraz przyznać jej status najlepszej jak dotąd produkcji Artifex Mundi.
Obrazek

Plusy:
- pieczołowicie wykonana strona audio-wizualna
- prosta, acz urocza opowieść
- pomysłowość i talent twórców

Minusy:
- tradycjonaliści gatunku mogą się poczuć rozczarowani
- historia nie rozwija skrzydeł tak głęboko, jak mogłaby

7/10
"Przygodówka jest niczym innym, jak dobrą opowieścią, obleczoną w zajmujące zagadki, które gładko wpasowują się w historię i bohaterów, a do tego cieszącą wzrok i słuch" - Roberta Williams

ODPOWIEDZ

Wróć do „My brother rabbit”