
Prawo bezpieczeństwa, prawo przynależności, samorealizacji, szacunek. Jako istota społeczna człowiek tym samym jest zmuszony by brać udział w tragedii. Musi mieć swój udział w „ludzkiej naturze destrukcyjności”. Bowiem tylko w kulturze, religii, czyli grupach społecznych można owe prawa znaleźć. A, co gdy ktoś jest poza? Albo z powodu braku akceptacji sam się wyrzuca za krąg? A, co uczynić gdy człowiek nie jest na tyle silny by uzmysłowić sobie, że słowo Ja, nie jest jednoznaczne z Ja jestem?
Gra o depresji nie odpowie na to pytanie. Raczej powiela, to, co znamy z książek np. Adama Bilikiewicza, czy Mauritiusa Kipphardt a także z innych bardzo nie naukowych źródeł. Do Krąpca raczej nikt nie zaglądał, a szkoda, wielka szkoda. Mamy zatem pewnego obywatela, który ma problemy z akceptacją i zrzędzi niemiłosiernie. Na dodatek robi, to tak teatralnie, sztucznie, nijako, bez wczucia, że aż trzeba się przekonywać, że pneuma bohatera doznaje katuszy. Twórcy deklarują, że można coś złapać. Póki, co straciłem środki na koncie i nic więcej. Co dalej? Gram i zasypiam z wrażenia. Nie działa tutaj urok nocy. Bowiem noc samotność ma wywołać, to ała wewnętrzne. „Pustka, cisza, samotność” I nic.
Muzyka w tej produkcji jest zła, bardzo zła. Muzyk położył cegłę na klawisze i zasnął w pokoju obok. Jeśli muzyka z Alfabetu Śmierci była nieznośna, tutaj jest znacznie gorzej. Indygo, to gra robiona na darmowym silniku Unity. Zatem graficznie jest ładnie. Nawet bardzo ładnie. Świat przedstawiony jest szary, co nadaje grze uroku i swoistego piękna. Jednak sama rozgrywka jest schematyczna. To interaktywna książka, gdzie w pewnych miejscach mamy możliwość dokonania wyboru, który opiera się na pseudo psychologicznej zagrywce. Mianowicie, z fragmentu książki mamy wybrać pewien tekst naszej odpowiedzi. Jednak są one tak ustawione, by uzmysłowić graczowi, że nie istnieją te właściwe wybory. Jakby istniała jedna słuszna droga. Owa pseudo sztuczka nie działa, jeśli ktoś przeczytał choć jedną książkę w życiu z psychologii. Gracz taki zrozumie, że de fakto decyzje są i tyle.
Indygo reklamowane jest jako gra przygodowa. Niestety kwintesencja takich gier, czyli zagadki nie stanowią większego wyznania. Od podnieś, dopasuj, otwórz itp. I najważniejsze sama historia. Depresja nie dotyczy, tylko nastolatków, którzy cierpią, bo ich idol z plakatu zrobił sobie trzecie oko wielkości arbuza za pomocą strzelby. To nie choroba przenoszona przez Onet, czy gazetki o „gwiazdkach”. Depresja, to nie tylko życie mi nie wyszło, o ja biedny. Niestety w te tony uderza gra. Gdy poznajemy owy dramat bohatera. W głowie przelatuje mi obraz Bosonogi gen Hiroszima 1945, Malowany Ptak, Samobójstwo Europy Andrzeja Chwalby, Dzienniki Ukraińskie, Ostatni świadkowie utwory solowe na głos dziecięcy i cała masa literatury nie tylko wojennej. Nie dlatego, że ta gra wywołała jakieś uczucia. Raczej owa trauma bohatera, wydaje się wręcz śmieszna w porównaniu z tym, co ludzie przeżyli w bardzo ciężkich czasach. Problem egzystencjonalny poruszany w tej grze można porównać do księcia z bajki, który nie dostał księżniczki, zamku i spadku w prezencie.
Zaprawdę, im bardziej się poznaję grę, tym bardziej pasuje tutaj powiedzenie ludzi którzy przeżyli drugą wojnę światową, zsyłki itp. „ Jak człowiek za długo na czterech literach siedzi, to się myszy w głowie legną” A lekarstwo także podają cytuje „ Jak człek smutny, do pola z rana, aż słońce zajdzie” Gdy ino tak pracę szanować będzie, a wiosna minie. Zimą będzie Bogu dziękować, za śnieg i święty spokój” Najgorsza jednak jest autosugestia. Już na początku dostajemy informację, czego owa produkcja potrafi dokonać i jak zachwiać nastrojem gracza. Następnie w sposób podręcznikowy w punktach objaśnia czym jest depresja. Osoba podatna część tych informacji będzie utożsamiać ze sobą. To celowy zabieg, banalny, ale taka nasza natura, że w schematach jakby z automatu dopatrujemy się podobieństw. Tym samym osobie zdrowej psychicznej owa gra łatwo może narzucić pewne skojarzenia, które zasygnalizują objawy depresji. I wręcz idealnie do niej pasują. Tylko przemilczano dwie sprawy. Po pierwsze. Depresja jest często współistniejącym objawem w chorobach układu nerwowego. Po drugie. Stwierdzenie. Złapałeś kapcia, spadł łańcuch nie oznacza, ze rower nie pojedzie. Wymaga jedynie naprawy. Natomiast gdy spadł łańcuch i krzyczysz, że rower umarł idź do specjalisty. Kupić, czy nie kupić? Odpowiedź padła już dawno.
autor: Ludwik