Jak zaczynałam przygodówkować, internet w Polsce dopiero raczkował. W zasadzie nie było żadnych solek. Zważywszy, że zaczynałam od Larry'ego 7, do główkowania nad grą zaprzęgnięta została cała rodzina. Więc może do poradników nie zaglądałam (bo ich nie było), ale za to zawracałam gitarę komu się dało, a niektórych zmuszałam do obadywania ekranu, bo może przegapiłam jakiś piksel.
Generalnie nie mam problemu z zaglądaniem do solki, bo jestem niecierpliwa (w grach) i jak dłużej niż 10 minut nie znajduję rozwiązania, to szukam go w necie. Teraz sporo ułatwiają też aktywne hotspoty. Ale kiedyś... Pamiętacie Paradise i szukanie czegoś tam w trawie? Masakra.
W początkach mojej "kariery" w internecie, jak pisałam np. poradnik do Dreamfalla (albo Tajnych akt: Tunguski), czasu na to było zawsze za mało i utknięcie oznaczało katastrofę. Pamiętam, że w swojej naiwności żółtodzioba zapytałam szefa, czy jest gdzieś w necie jakiś poradnik, a on dostał ataku śmiechu, bo się okazało, że otrzymaliśmy grę przedpremierowo (jakieś 3 tygodnie wcześniej) i jak się pospieszę, to nasz poradnik będzie pierwszy na świecie (Sybi tłumaczyła go od razu na angielski). Tak że bywał to hardcore. Choć niektórzy twórcy, np. od Memorii, byli bardzo mili i odpowiadali na pytania, i tak się dowiedziałam, jak zdobyć to osiągnięcie, za ten niewidoczny hotspot na murku jakimś czy żywopłocie (nie pamiętam już).
Tak że nie było łatwo, tym bardziej że przeważnie grałam w te gry po mniemniecku.

Czasem udawało mi się namówić Tyńkę i grałyśmy we dwie (szef się zgadzał) w nadziei, że co dwie głowy, to nie jedna, i że na coś razem wpadniemy w razie W.
W sumie fajnie wspominam (teraz) tę panikę, jak o 2 w nocy utknęłam na czymś, ani nikogo zapytać, ani nic, a tu czas leci... Ech... Teraz bym się w życiu na taki stres nie pisała. Poradnik do pierwszego Jacka Kane'a kończyłam z 39 stopniami gorączki, bo deadline był następnego dnia, a szef był surowy (Borys, pozdrawiam

).
Tak że jeśli przeszłam jakieś gry bez solki, to tylko dlatego, że tej solki nie było. Żadne ambicje nie wchodziły tu w grę.
