Anna's Quest - recenzja

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Adam_OK
Moderator
Posty: 3462
Rejestracja: 24 lutego 2013, 10:28
Lokalizacja: Ząbki koło Warszawy
Podziękował(a): 93 razy
Otrzymał(a) podziękowania: 74 razy
Płeć:

Anna's Quest - recenzja

Post autor: Adam_OK » 02 lutego 2016, 11:24

Obrazek
Co byście zrobili, gdyby ktoś z waszej rodziny zachorował, a wy nie mielibyście w domu odpowiedniego lekarstwa dla tej osoby? Odpowiedź jest oczywista – poszlibyście do apteki i kupili właściwy lek. Zapewne niejednemu z was taka czynność zajęłaby maksymalnie dziesięć minut, bo aptek jest teraz bardzo dużo, nie tylko w wielkich miastach. Wiem to po sobie – moje miasto do największych w Polsce się nie zalicza, a najbliższą aptekę mam dosłownie o rzut beretem od domu. Niestety, nie wszyscy mają takie szczęście i czasem trzeba pokonać sporo przeciwności, by zdobyć lekarstwo. Cos o tym wie niejaka Anna – bohaterka recenzowanej tutaj gry.

Mieszka ona z dziadkiem na farmie niedaleko pewnego lasu. Ich życie jest stosunkowo proste i radosne, ale do czasu – dziadek dziewczynki zapada nagle na dziwną chorobę. I choć staruszek ostrzega ją, że wyprawa po lek może być długa i niebezpieczna, to Anna i tak się na nią decyduje, bo dziadek jest dla niej najważniejszy. Niestety, już na początku nasza bohaterka zostaje porwana przez złą wiedźmę. Tak oto Anna wplątana zostaje w wir wydarzeń, w których sporą role (oprócz wspomnianej czarownicy) odgrywa pewna królowa, pluszowy miś, szkoła magii i tragedia z przeszłości. Co, a może kto, łączy to wszystko – tego nie zdradzę, powiem tylko, że fabuła prowadzona jest naprawdę ciekawie. W każdym z sześciu rozdziałów dowiadujemy się czegoś nowego i odkrywamy kolejne nici łączące postacie ze sobą. A zostały one misternie utkane, przez co podczas rozgrywki zupełnie traciłem poczucie czasu – gdy myślałem, że spędziłem przy niej pół godziny, okazywało się, że minęło przynajmniej o godzinę więcej ;) Naprawdę łatwo jest wsiąknąć w świat tej gry, choć z drugiej strony pasuje do niego jedna z piosenek Czesława Niemena. Jest on po prostu dziwny, można powiedzieć, że został on wykreowany jak bigos na winie (co się nawinie, to do bigosu). Trudno bowiem znaleźć w nim jakiś motyw przewodni lub dominujący nad innymi. Z jednej bowiem strony mamy trochę klimatów fantasy – smoki, trolle, magia. Z drugiej jest trochę elementów znanych nam z życia codziennego (jak kran ze zlewem, współczesne meble czy też urządzenia no nagrywania obrazu i dźwięku – kamera, dyktafon). Z trzeciej jest nieco rzeczy zapożyczonych z opowieści o superbohaterach, jak choćby telekineza. Wyszedł taki właśnie growy bigos, ale mi to nie przeszkadza, bo ja lubię bigos. Ten zafundowany nam przez studio Krams Design i wydany przez Daedalic też mi smakował. W dodatku, tak jak wspomnianej potrawy zwykle gotuje się duży gar, tak też i ww. firma przygotowała go odpowiednio dużo – nawet jeśli nie będzie wam się chciało siedzieć po dwie godziny nad każdą zagadką, na której utkniecie i po kilku minutach sięgniecie do solucji, to i tak dotarcie do napisów końcowych zajmie około dziesięć godzin. Jak na współczesne standardy, to wynik więcej niż przyzwoity, stąd też za fabułę ta gra ma u mnie plusa.

Obrazek

Kolejnego przyznam za zagadki. Po pierwsze dlatego, że mamy tu zarówno zadania inwentarzowe, jak i typowe łamigłówki. Po drugie – wszystkie są logiczne, a podpowiedzi do nich są jasne i klarowne. Po trzecie – niektóre zadania można pominąć, co się może przydać, jeśli np. podczas rozwiązywania jednej z nich wystąpi jakiś nieprzewidziany błąd w grze. Po czwarte – jest ich naprawdę dużo (zagadek, nie błędów w nich ;) ). Po piąte zaś – są po prostu ciekawe, szczególnie te „nieprzedmiotowe”. Znajdziemy wśród nich zabawę kościelnymi organami, zadanie, w którym musimy zmusić pewnego gołębia pocztowego, by wrócił do swej przegródki czy też zagadki dialogowe (trzeba odpowiednio pokierować rozmową, by uzyskać pożądaną informację lub przedmiot). Jest jeszcze po szóste - w rozwiązywaniu wielu z nich przydaje się wspomniana telekineza, co dodatkowo wzbogaca i urozmaica rozgrywkę, czyniąc ją jeszcze ciekawszą i przyjemniejszą. Ponadto, za wykonanie pewnych czynności przyznawane są osiągnięcia, a jak komuś mało, to może jeszcze poszukać poukrywanych cukierków – za każdego znalezionego w nagrodę otrzymujemy fajny obrazek. Tak więc, wszyscy ci, którzy lubią rozwiązywać łamigłówki (ja bardzo lubię to robić) i nie lubią się spieszyć (tu nie ma żadnych elementów zręcznościowych czy na czas) na pewno znajdą w tej grze coś dla siebie i nie będą tym tytułem rozczarowani.

Rozczarowani nie powinni być również miłośnicy ładnych widoków i dobrej grafiki. Oprawa wizualna tej gry jest bowiem naprawdę udana. Jest ona co prawda „tylko” dwuwymiarowa, ale jest jednocześnie bardzo szczegółowa. Nie ma tu mowy o żadnej pikselozie, żadnej stylistyki retro, co zapewne ucieszy wielu zmęczonych już „modą na starocie”. Efekt pracy grafików jest naprawdę udany – świat jest kolorowy, zróżnicowany i bogaty w detale. Również postacie są ładnie narysowane, a najładniejsza z nich jest królowa Jannike. Do innych też nie mam zastrzeżeń, z jednym małym wyjątkiem – nie podobały mi się oczy głównej bohaterki. Nie wiem, czy komuś zabrakło pomysłu, czy też był strasznie zmęczony, czy chodzi o coś innego – patrząc na te jej dwa małe okręgi miałem wrażenie, że Anna jest niewidoma. Wszak wszyscy pozostali bohaterowie (i to nie tylko ludzie, ale np. lis Reynard) mają i tęczówki, i źrenice, i białka, a Anna nie – u niej są to tylko dwa kółka. Początkowo mnie to drażniło, potem starałem się nie zwracać na to uwagi, ale i tak uczucie zrobienia ich na „odwal się” pozostało. Na szczęście inne elementy oprawy wizualnej były naprawdę udane, zwłaszcza przerywniki filmowe, gdy widać było stronę z księgi stopniowo zapełniającą się ilustracją. W sumie więc grafika jest naprawdę dobra, a do nazwania jej świetną zabrakło naprawdę niewiele.

Obrazek

Niewiele zarzucić też można oprawie muzycznej. Podczas rozgrywki towarzyszyć nam będzie kilka różnych utworów. Nie są one może na tyle charakterystyczne i zapadające mocno w pamięć, ale i tak przyjemnie się ich słucha. Polecam wam robienie sobie czasem przerw w zabawie w celu wsłuchania się w muzykę, bo jest ona tego warta. Co do odgłosów otoczenia i dźwięków towarzyszących np. używaniu różnych przedmiotów, to też jest w porządku. Twórcy gry co prawda prochu tu nie wymyślili, ale też nie było takiej potrzeby. Również dubbing postaci (tradycyjnie nie jest on polski) wypadł udanie – słychać w nim emocje i uczucia bohaterów wypowiadających swe kwestie. Tak więc i za ten element przyznam plusa.

Na koniec warto wspomnieć o trzech sprawach. Pierwsza to różne smaczki w postaci nawiązań do np. innych gier. Dominują tu oczywiście elementy związane z wcześniejszymi grami Daedalica, ale nie tylko. Warto ich poszukać i to nie tylko dlatego, ze jedno z osiągnięć na platformę Steam jest związane właśnie z nimi. Warto, bo to miły akcent, dzięki któremu gra oferuje jeszcze więcej dobrej zabawy. Druga sprawa również zapewni więcej radości, szczególnie tym, którzy lubią się pośmiać. W tej grze jest bowiem sporo dobrego humoru, głównie dialogowo – sytuacyjnego. Do moich ulubionych momentów zaliczają się m.in. spotkanie „dusznego” małżeństwa w piwnicy wieży złej wiedźmy czy komentarze zamkowego błazna, który żonglując pomidorami trafił nimi księżniczkę. Trzecia zaś kwestia ucieszy zwłaszcza tych, którzy nie znają języków obcych. Otóż bowiem za sprawą IQ Publishing gra trafi do polskich graczy z polskimi napisami. Co prawda wersja polonizacji, z jaką się spotkałem nie była ostateczna (choć i tak dziękuję tej firmie za możliwość zapoznania się z nią), to i tak była całkiem udana, szczególnie pod względem ortografii. Wiem jednak, że błędy, które zostały zauważone zostaną poprawione i na półki trafi produkt jak najbardziej dopracowany. A premiera już niedługo, bo za kilka dni :)

Obrazek

Czy warto na nią czekać? Oczywiście, że tak! Anna’s Quest to naprawdę dobra gra, zapewniającą wiele godzin dobrej zabawy. Ciekawa fabuła, logiczne zagadki czy oprawa audio – wizualna stojąca na wysokim poziomie to największe jej zalety, choć nie jedyne. Na pewno jest to gra warta swej ceny, więc kto żyw – niech odlicza czas pozostały do premiery, a po niej pędem do sklepów.


OCENA GRY: 9/10

ZALETY:

+ fabuła
+ zagadki
+ telekineza
+ oprawa audio – wizualna (z drobnym wyjątkiem)
+ humor
+ nawiązania do innych gier i nie tylko
+ polonizacja

WADY:

- oczy Anny (to ten drobny wyjątek)
- „Dziwny jest ten świat”

Obrazek
Czasem trzeba się cofnąć, aby móc pójść dalej.
Moja lista gier ukończonych
W sprawach forum i www piszcie: adam_ok(at)przygodomania.pl

ODPOWIEDZ

Wróć do „Anna's quest”