Fabuła tej gry do odkrywczych nie należy – otóż jest sobie pewien... ludek? stworek? W zasadzie trudno powiedzieć kto – postać, którą kierujemy, wygląda jakby została narysowana przez przedszkolaka. Cecha charakterystyczną naszego bohatera (a może bohaterki, nie wiadomo) jest pewien... suwak, który ma on (przyjmijmy, że to facet, tak dla uproszczenia) na plecach. Gdy nasz ludek coś znajdzie i zechce to wziąć ze sobą, to otwiera ten suwak, wkłada tan znaleziony przedmiot i zamyka zamek z powrotem. Można więc powiedzieć, że kierujemy chodzącą torbą, tylko że w pewnym momencie ta torba korzysta z toalety, o co zwykle toreb się nie podejrzewa Zostawmy jednak tę kwestię z boku i wróćmy do sedna – naszej postaci (niezależnie od tego kim lub czym jest) kosmici porwali psa (tytułowego Dingo). W zamian za jego uwolnienie chcą dostać pewien kryształ. Cóż, trzeba więc ten kryształ zdobyć i uratować naszego pupila. Szkoda tylko, że aby się to stało nie trzeba przemierzyć wielu krain czy bezkresu kosmosu, by dostać się na planetę kosmitów; nie trzeba wykonać mnóstwa zadań; nie trzeba rozwiązać wielu zagadek. W efekcie finał obejrzałem już po około półtorej godziny zabawy, co jest wynikiem strasznie słabym; często poszczególne epizody różnych gier pozwalają na dłuższą rozgrywkę. Poza tym zakończenie jest nieco dziwne – z jednej strony jest inne niż to, do czego przyzwyczailiśmy się, oglądając różne filmy sensacyjne czy kryminalne (szczególnie te, w których ktoś kogoś porwał), a z drugiej – jest trochę nudne, nie ma żadnego zwrotu akcji. Uratowanie psa nie wiąże się z początkiem nowej misji pt. „dokop kosmitom, bo inaczej oni zniszczą twoją planetę” itp. Czyżby twórcom zabrakło pomysłów? A może pieniędzy, dzięki którym mogłaby powstać produkcja dłuższa i ciekawsza? Szkoda, bo przez to i gra, i zakończenie pozostawiają niedosyt.
Jeszcze lepsza jest oprawa dźwiękowa. Zarówno odgłosy wydawane przez różne przedmioty, jak i przez inne istoty żywe są dobrze wykonane. Celowo użyłem stwierdzenia „odgłosy”, a nie „rozmowy”, gdyż w tej grze nie ma czegoś takiego, jak klasyczne dialogi, są tylko dymki wzorowane na innych przygodówkach, jak choćby na wspomnianym na wstępie „Machinarium”. W niczym to nie przeszkadza, ba pozwala więcej uwagi poświęcić muzyce. A jest czemu poświęcić uwagę, bo choć kawałki z czasem się powtarzają, to zawsze pasują do tego, co widać na ekranie. Raz są bardziej żywe i skoczne, raz wolniejsze, ale i jednych, i drugich słucha się z przyjemnością.
Nie lubię za to chodzenia po linii najmniejszego oporu, a tak jest z polonizacją tego tytułu. Ja rozumiem, że nie ma tu dialogów, więc i tekstu do tłumaczenia było tyle, co kot napłakał. Rozumiem również, że napisy np. na plakatach i innych przedmiotach stanowiących jedynie tło nie są tłumaczone z zasady i praktycznie nikt tego nie robi. Nie rozumiem za to, jak można było nie przetłumaczyć tekstu pojawiającego się na dość wczesnym etapie, gdy nasz ludek długo spada do kopalnianego szybu. Gdy on tak spadał, ze trzy razy pojawiały się plansze informujące nas o tym, jak długo to spadanie trwa. Na tych planszach są jedynie cyferki i zdania typu „3 godziny później”. Jak widać, tekst jest wręcz banalny i każdy, kto choć w stopniu podstawowym zna angielski, mógłby to przetłumaczyć. Zupełnie więc nie rozumiem, czemu nie zostało to wykonane, tym bardziej, że całe menu jest w języku polskim. Po co więc to zrobiono? Jeśli ktoś uznał, że skoro te teksty o upływającym czasie są tak proste, to po co cokolwiek tłumaczono? Bez sensu.
Na szczęście cała gra ma sens i można w nią zagrać, choć jeśli miałbym ją określić jednym zdaniem, to napisałbym, że „Gomo” jest ubogim krewnym „Machinarium”. Styl graficzny, dymki czy muzyka to trochę mało, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę nieudaną polonizację oraz główną wadę gry – jej krótkość. Ze względu na to oraz na swą prostotę poleciłbym „Gomo” głównie nowicjuszom, choć i weterani mogą jej te niecałe dwie godzinki poświęcić jako relaks przed czymś większym i trudniejszym. Ja nie żałuję, że poświęciłem jej czas, tym bardziej że zakupiłem ją razem z dwiema innymi grami za łączą kwotę 20 zeciszy.
ZALETY:
+ fabuła
+ sporo zagadek
+ grafika
+ muzyka
WADY:
- zdecydowanie za krótka
- za prosta
- „niedorobiona” polonizacja