
Zapewne niejedna osoba w swym życiu, gdy była uczniem, to słyszała od swoich nauczycieli słowa „Zdolny(a), ale leń”. W świecie gier to zdanie można przerobić na „Dobra, ale ma jedną, istotną wadę”. I to drugie zdanie idealnie pasuje do produkcji, którą tu chcę opisać. Jaka to wada? Tego dowiecie się z tego tekstu.
O tym, kiedy i gdzie dzieje się akcja tej gry można się (pośrednio) dowiedzieć z jej tytułu. Co prawda nie wskazuje on na to, że będziemy się poruszać po bunkrze i że naszym celem będzie wydostanie się z niego (a tak właśnie jest), ale można przewidzieć, że ta lokacja jest w ZSRR, a całość wydarzeń toczy się kilka lat po zakończeniu drugiej wojny światowej. Co więcej, jeśli pamięta się pewne fakty historyczne np. ze szkoły, to da się też określić miesiąc, a nie tylko rok. No dobrze, ale właściwie co my robimy w tym bunkrze i jak się w nim znaleźliśmy? Tego na początku nie wiadomo, ale z czasem, gdy przeczytamy odpowiednio dużo różnego rodzaju notatek, dokumentów i wszelkiej maści zapisków, to fabuła przestanie mieć aż tyle tajemnic i niejasności, a na końcu rozgrywki będziemy wiedzieć dużo więcej, niż na początku. Tu jednak pojawia się wspomniany, główny zarzut co do tej gry – ten koniec następuje zbyt szybko. Standardowo dzieje się to po około trzech – czterech godzinach zabawy, a to nie jest dobry wynik, nawet jak na współczesne standardy. Owszem, są gracze, którym ukończenie „1953: KGB Unleashed” zajęło więcej czasu, ale najprawdopodobniej są to osoby, które utknęły na jakiejś zagadce i postanowiły rozwiązać ją samodzielnie, a nie wspomagać się solucją. Poza tym, choć opowiedziana tu historia jest ciekawa, a klimat gęsty, to samo jej zwieńczenie pozostawia niedosyt. I nie mam na myśli stwierdzenie typu „To już koniec?”, ale raczej „Że co? Ale dlaczego właśnie tak?” To wszystko sprawia, że ostateczna ocena gry mocno na tym ucierpiała, a szkoda.

Wbrew pozorom, choć sama rozgrywka jest stosunkowo krótka, to wcale nie oznacza to, że jest ona bardzo łatwa. Po raz kolejny mamy bowiem grę, która ma sporo zagadek, i to niekoniecznie tylko ekwipunkowych. Owszem, po drodze zbierać będziemy różnego rodzaju przedmioty, głównie będą to wspomniane wcześniej dokumenty, ale nie tylko. Używanie ich skomplikowane nie jest, poza tym robimy to głównie zgodnie z przeznaczeniem danej rzeczy, więc zadanie z nimi związane są logiczne. Łamigłówki nieinwentarzowe też są logiczne i bardzo ciekawe. Wśród nich jest zagadka z poprawnym ustawieniem radia, poza tym będziemy też „bawić się” w elektryka (i to więcej niż raz) oraz w chemika. Maja one różny poziom trudności, są więc wśród nich takie, które wymagają dłuższej „rozkminki” dając w zamian większą satysfakcję z ich rozwiązania. W sumie powodów do wysiłku intelektualnego jest tu całkiem sporo, tak więc zagadki to bardzo mocny element tej produkcji.
Graficznie też jest co najmniej w porządku. Owszem, nie ma co liczyć na jakieś wodotryski czy śledzenie promieni, w końcu to jest tytuł, który swą premierę miał dobrych kilka lat temu. Z drugiej strony oprawa wizualna jest całkiem dobra i klimatyczna. Trudno mi się jest przyczepić choćby do wyglądu lokacji czy poszczególnych przedmiotów w nich się znajdujących. Oczywiście, nie użyto w nich jaskrawych kolorów, raczej dominują barwy szaro – bure, ale to właśnie pasuje do czasu i miejsca akcji gry. Owszem, można zarzucić praktyczny brak cut – scenek, bo zamiast nich widzimy jedynie prosty ekran ładowania, ale da się z tym żyć. Poza tym, to nie jest tak, że w ogóle nie ma żadnych filmików, bo są one i na początku zabawy, i na końcu, a w środku trafimy też na retrospekcje wydarzeń stylizowane na czarno – biały film dokumentalny, co też buduje atmosferę tej produkcji. Na temat animacji naszego bohatera się nie wypowiadam z prostej przyczyny – akcję śledzimy z widoku oczu naszej postaci, więc nie ma jak tego sprawdzić. Co prawda, w pewnym momencie można spojrzeć w lustro, ale mamy wtedy na głowie coś, co skutecznie zasłania naszą facjatę. O tym, jak wygląda nasz bohater można przekonać się jedynie oglądając intro, ale wówczas nasza postać nie wykazuje wzmożonej aktywności, jeśli idzie o mimikę twarzy.

Trochę podobnie jest z muzyką. Oczywiście, twórcy o niej nie zapomnieli i coś nam przygrywa w tle, ale zazwyczaj nie zwraca się na nią uwagi. Trzeba się dokładniej wsłuchać, by się przekonać, jaka ona jest. Według mnie wyszła ona całkiem nieźle, jest taka „niepokojąca”. Na pewno bardzo pasuje do klimatu rozgrywki – tajemnicy, samotności i niepewności. Dużo bardziej wyeksponowane są różnego rodzaju dźwięki, głównie różnych urządzeń. Zastrzeżeń do nich nie mam, są bardzo standardowe. Z kolei w kwestii dubbingu, to aktorzy głosowi za wiele okazji do wykazania się nie mieli, bo dialogów w tej grze jest jak na lekarstwo. Widać, a raczej słychać, że starali się jak mogli, bo efekt ich pracy jest co najmniej zadowalający.
To samo można powiedzieć o polskiej wersji językowej tej produkcji. Co więcej, jest to jedna z niewielu w ostatnim dziesięcioleciu pełnych lokalizacji. Wspomniani wcześniej aktorzy głosowi byli Polakami, dzięki czemu można nie tylko poczytać teksty w naszym rodzimym języku, ale także posłuchać rozmów „po naszemu”. O ile dialogów, jak to już pisałem, było bardzo mało, tak tekstu do tłumaczenia było bardzo dużo. Generalnie przełożono go poprawnie, nie pamiętam jakichś większych błędów.

Właściwie to cała ta gra jest produkcją, którą nie zapamiętuje się na długie lata. Na pewno do klasyki gatunku nigdy nie wejdzie, ale też nie można powiedzieć, że odpalając ją traci się czas. Ja na pewno tak nie powiem, bo choć była ona bardzo krótka, to mimo tego miała całkiem niezłą fabułę, fajne zagadki, klimat i oprawę audio – wizualną stojącą na przyzwoitym poziomie. Poza tym, zarówno w dniu premiery, jak i teraz kosztuje bardzo niewiele, więc kupując ją wiele się nie ryzykuje. Jeśli więc nie graliście jeszcze w nią, to sprawdźcie sami.
OCENA GRY: 7/10
ZALETY:
+ niezła fabuła
+ sporo ciekawych zagadek
+ oprawa audio – wizualna
+ polonizacja (pełna!)
WADY:
- zdecydowanie za krótka
