Simon the Sorcerer 5 - recenzja

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Adam_OK
Moderator
Posty: 3462
Rejestracja: 24 lutego 2013, 10:28
Lokalizacja: Ząbki koło Warszawy
Podziękował(a): 93 razy
Otrzymał(a) podziękowania: 74 razy
Płeć:

Simon the Sorcerer 5 - recenzja

Post autor: Adam_OK » 16 listopada 2013, 16:05

Obrazek
Było czarodziejów wielu, ale żaden nie doczekał się serii gier przygodowych o sobie. Żaden, poza pewnym nastolatkiem o imieniu Simon. Znany on jest z tego, że kilkukrotnie pokonał Sordida, uratował świat i wykonał wiele zadań. Jest on również pomysłowy, ma cięty język i wokół niego zawsze wiele się dzieje. Czy podobnie było i tym razem przekonacie się, gdy przeczytacie ten tekst.

Wszystko zaczyna się, gdy nasz bohater wykonywał swoje codzienne obowiązki polegające na oglądaniu telewizji w magicznym sklepie, gdy miasto zaatakowali kosmici. Porwali Alix (zwaną w tej części po naszemu Alą), zniszczyli sklep i chcieli dorwać Simona, ale on był zbyt sprytny, aby dać się złapać. Nasz młody czarodziej postanowił odbić swoją ukochaną i pokrzyżować plany najeźdźców. Przygoda ta zawiedzie go nie tylko do nieznanych mu wcześniej zakątków magicznego świata, takich jak rajska wyspa czy kraina, w której mieszkają krety, ale nawet w kosmos na główny statek obcych. I choć odwiedzimy wiele lokacji, napotkamy wiele postaci (w tym znani z poprzednich gier Bagniś, Czerwony Kapturek, Wilk czy Dżin), to podróż ta, nie jest aż tak długa, jak mogłoby się wydawać. W porównaniu z najdłuższą, trzecią odsłoną cyklu, jest ona co najmniej dwa razy krótsza. Ilościowo więc nie jest za dobrze, a jak z jakością? Cóż, trzeba przyznać, że fabuła do odkrywczych nie należy, w końcu ratowanie świata/ukochanej/kogokolwiek i czegokolwiek innego przerabialiśmy wielokrotnie, ale to nie znaczy, że jest nudno. A wszystko dzięki temu, że rozgrywkę umilają różne humorystyczne elementy i nawiązania do filmów, gier itp. , o których szerzej za chwilę.

Nasz zwariowany nastolatek od dawna znany jest z ciętego języka, nic więc dziwnego, że czasem powie coś, co może doprowadzić do śmiechu lub do szewskiej pasji. W tej odsłonie również takie sytuacje się zdarzają, choć jakby było ich mniej niż wcześniej. Czyżby Szymek wydoroślał, że teraz dokucza praktycznie tylko Bagnisiowi? Raczej nie, bo i z Czerwonym Kapturkiem ma na pieńku, i ze znaną z części trzeciej złodziejką, i z innymi. Myślę, że to kwestia przyzwyczajenia, bo ukończyłem grę ledwie tydzień temu, może ciut wcześniej, a nie pamiętam za wiele śmiesznych tekstów autorstwa naszego głównego bohatera. Owszem, pamiętam kilka zabawnych wydarzeń, np. jak Szymek musiał nakręcić film dla strażnika z hordami obcych czekających za miastem albo jak wilk został Przygłupem, ale i tak czuję pewien niedosyt. Może to dlatego, że byłem w miarę świeżo po ukończeniu części z numerkiem „trzy” w tytule, która to wręcz kipi humorem? Może gust mi się nieco zmienił? A może po prostu teksty młodego czarodzieja mnie już aż tak nie bawią? Nie wiem, ale nie znaczy to, że gra jest smętna, w końcu parę wersów wyżej wspomniałem o tym, że humor umila zabawę. Tak jest, dzięki np. kapitanowi pewnego statku, którym później udamy się w kosmos czy dzięki kretom, które zabrały Szymkowi jego czapkę itd. Najśmieszniejsze jest jednak zakończenie (po nim jest jeszcze mały bonus!), które mi zrekompensowało z nawiązką całą grę. Oczywiście, nie będę go zdradzał, ale powiem, że naprawdę nieźle się przy nim ubawiłem.

Obrazek
Co do nawiązań do filmów i innych dzieł przemysłu rozrywkowego, to z nimi jest tak samo, jak z humorem – są, ale w mniejszej ilości niż wcześniej. Podczas zabawy natknąlem się na odwołania do serii o Jamesie Bondzie (a konkretniej do postaci Q – autora gadżetów najsłynniejszego szpiega świata), do „Gwiezdnych Wojen” (Wilk i jego trening) itd. Sami obcy byli zaś podobni (pod pewnym względem) do mieszkańców pewnego azjatyckiego kraju. O co dokładnie chodzi zdradzić nie mogę, bo ujawnione to zostaje pod koniec zabawy.

No właśnie koniec zabawy – czy w ogóle warto do niego dotrzeć? Cóż, jeśli ktoś szuka w przygodówkach głównie zagadek, to powinien sobie tę produkcję odpuścić. Na upartego mamy tu dwie łamigłówki, z czego jedna jest w dwóch wariantach. Ta pierwsza to zabawa z laleczką voodoo w celu ożywienia potrzebnego nam naukowca. Ta druga to przygotowanie odpowiednich warunków kontraktu praktykanta – raz Szymek ma praktykować u kapitana statku, a drugi – Wilk u Szymka. Jako, że nie są to zadanie trudne ani rozbudowane, stąd się wzięło sformułowanie o naciąganych zagadkach. Pozostałe kwestie i problemy rozwiążemy korzystając z zawartości naszego ekwipunku. Co prawda, w wyniku wspomnianej wcześniej kradzieży czapki na pewien czas nasz inwentarz podręczny zostanie nieco ograniczony, ale nie na tyle długo, aby to było denerwujące. A jeśli ktoś się zatnie, to może skorzystać z systemu podpowiedzi lub też podświetlić wszystkie aktywne punkty na ekranie. Bardzo trudno więc jest znaleźć się w sytuacji, gdy nie wiadomo, co trzeba zrobić, problemy mogą być tylko czasem ze znalezieniem odpowiedniego przedmiotu (na co radą jest wspomnianie podświetlanie hot-spotów). Krótko mówiąc – pod względem skali trudności i łamania głowy piąta część przygód naszego bohatera nie różni się niczym od czterech poprzednich (a szkoda).

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to jest naprawdę dobrze. Grafika jest bardzo kolorowa, barwy są żywe i wyglądające naturalnie. Cały ten świat i wszystkie lokacje wyglądają realistycznie (oczywiście, o ile magiczny świat może tak wyglądać). Postacie znane z poprzednich gier z serii przeszły lifting, dzięki czemu wyglądają jeszcze lepiej niż wcześniej. Pozostałe są również bardzo dobrze zrobione, wykonano je z dużą dbałością o szczegóły, jak np. w przypadku doktora Brzoskwińskiego. Gdy do tego dodamy całkiem udaną aminację naszych bohaterów oraz stojące na odpowiednim poziomie przerywniki filmowe, to czy można chcieć więcej?
Obrazek
Podobnie jest z oprawą dźwiękową gry. Przedmioty wydają właściwe sobie odgłosy, takie jakie powinny wydawać. Muzyczka przygrywająca w tle jest z reguły cicha, spokojna i delikatna, tak, że czasem wręcz nie zauważa się jej wcale. Moim zdaniem nie jest to wadą, bo nie przeszkadza to w dobrej zabawie, a to jest najważniejsze. Owszem, z drugiej strony kawałki, które nam przygrywają nie zapadają na długo w pamięć, ale to zarezerwowane jest tylko dla wyjątkowej muzyki. Ta zaś w piątym Simonie jest w pewnym sensie standardowa – ani ziębi, ani grzeje.

O sterowaniu za wiele rozpisywać się nie będę, bo to stare, ale ciągle jare point & click. Wszystkie najważniejsze rzeczy, takie jak poruszanie się, oglądanie i używanie przedmiotów czy wybór linii dialogowych wykonujemy myszą, a więc wszyscy ci, którzy nie lubią korzystać z klawiatury będą zadowoleni. Pozostali zresztą też, bo opanowanie interfejsu to kwestia paru sekund.

Grę wydano w polskiej wersji językowej, w dość popularny na obecna czasy sposób – czyli kinowo. Mamy więc wszystkie napisy, dialogi, podpowiedzi czy opisy zadań w naszym rodzimym języku. Ogólnie sporo było tekstu, który został przełożony, a że nie znalazłem w nim jakichś rażących błędów wszelakiego kalibru, więc nie mam powodów do narzekań. Jeśli zaś chodzi o dubbing, to jest on angielski, co nie jest równoznaczne z oryginalnym, gdyż pierwotnie był on niemiecki. Trochę szkoda, bo choć angielski znam lepiej, to miło by było, tak dla odmiany, posłuchać trochę „szprechania”.

Ogólnie Simon 5 to całkiem niezły produkt, szczególnie od strony audio – wizualnej. Ma on też swoje wady, jak np. sztampowa fabuła czy brak zagadek puzzlowatych, ale nadrabia to (mimo wszystko, bo trochę stępionym) humorem i całkiem udaną polonizacją. Generalnie warto zagrać, bo bawiłem się całkiem przyjemnie, choć może lepiej troszkę poczekać, aż cena nieco spadnie, bo prawie 60 złotych za grę wydaną u nas ponad rok po światowej premierze, to (wg mnie) o jakieś 10-15 złotych za dużo.
OCENA GRY: 7/10

ZALETY:

+ zakończenie gry...
+ ... i bonusowy filmik po nim
+ grafika
+ oprawa dźwiękowa
+ sterowanie
+ polonizacja
+ nawiązania do filmów itp.
+ humor...

WADY:

- ...choć nieco stępiony
- sztampowa fabuła
- praktycznie brak zagadek logicznych

Obrazek
Czasem trzeba się cofnąć, aby móc pójść dalej.
Moja lista gier ukończonych
W sprawach forum i www piszcie: adam_ok(at)przygodomania.pl

ODPOWIEDZ

Wróć do „Simon the sorcerer 5: kto nawiąże kontakt?”