

Jej bohaterem jest młody francuski dziennikarz, który podejmuje się misji zleconej mu przez starego podróżnika i wynalazcę, niejakiego Emile Valembois. Dawno temu odbył on podróż do Ameryki Południowej, z której przywiózł m.in. jajo legendarnego białego ptaka. Tak naprawdę „przywiózł” nie jest dobrym określeniem, gdyż lepiej pasuje tu „ukradł”. Teraz ma z tego powodu wyrzuty sumienia i na koniec swego życia postanawia naprawić ten błąd. Sam jednak jest za stary, ale ostatkiem sił (tuż po zleceniu zadania Emile umiera) przekazuje swą „ostatnią wolę” młodemu dziennikarzowi, który udać ma się w długą podróż i odnieść jajo tam, gdzie jest jego miejsce. Zaraz, napisałem długą? Teoretycznie ta podróż powinna być długa, bo gra została wydana na 4 płytkach CD, w praktyce jest ona jednak bardzo krótka. Choć trudno w to uwierzyć, to przejść tę grę można w ciągu jednego wieczoru czy nocy, bo średnio potrzeba na to jakichś 4 godzin (czyli po godzinie na płytkę). Osobiście byłem tym zaszokowany, bo w kategorii „najkrótsza przygodówka” ta gra pobiła rekord pierwszej części Drakuli, a to sztuka niebywała




Przejdźmy teraz do kwestii technicznych, a z nich na pierwszy ogień pójdzie grafika. Powiem jedno – gra ma swoje lata (aktualnie 13) i to widać. Co prawda nie mam wysokich wymagań odnośnie do grafy, ale mimo to pikselozę potrafię dostrzec (zwłaszcza w niskiej rozdzielczości), a to zjawisko w tej przygodówce występuje. Niestety, nie da się tego całkowicie „zwalić” na jej wiek, bo i taki BS2 (który jest starszy od Amerzone), i gry Cryo mające zbliżoną liczbę lat, wyglądają lepiej (przykładem może być Atlantis 1). Co prawda sytuację nieco ratują filmiki, ale i one również są zarażone pikselozą. Mimo całej sympatii do pana Sokala muszę z całą uczciwością przyznać, że grafika w Amerzone mu nie wyszła. Na szczęście wyciągnął właściwe wnioski, co udowodnił w obu Syberiach

Pozostałe kwestie techniczne, czyli muzyka i interfejs, wypadły dobrze. Ta pierwsza jest miła dla ucha, podobnie jak dźwięki dobiegające z otoczenia. Dobrze brzmią też głosy różnych postaci, a tych nie jest tak mało, jak mogłoby się wydawać. W sumie wychodzi na plus


Na koniec kilka słów o polonizacji. Jest to wariant pełny, czyli spolszczono i napisy, i głosy. Generalnie opisywanie polonizacji nie jest ciekawe, bo nie ma tu za wiele rzeczy, do których można się przyczepić. Tak naprawdę jedyne, co trochę przeszkadzało, to niezbyt czytelna czcionka użyta w listach i dokumentach (jak dla mnie za bardzo ozdobna, a za mało funkcjonalna), choć weterani Syberii nie powinni mieć już z tym problemu, bo podobna czcionka została tam użyta.
W sumie Amerzone to całkiem dobra gra, szkoda tylko, że tak krótka. Osobiście ją wam polecam, zwłaszcza jeśli pikseloza nie jest wam straszna

OCENA GRY: 7,5/10
ZALETY:
+ oryginalna fabuła
+ zagadki
+ oprawa audio
+ polonizacja
+ interfejs
WADY:
- O WIELE ZA KRÓTKA!
- pikseloza
- niewyraźna czcionka w listach i dokumentach
