Post
autor: Szczery » 30 maja 2020, 15:22
Jakiś czas temu ogarnąłem Skauta... Wiedziałem, że gra będzie słaba, ale w samych początkach mojej przygody z PC, jako pacholę, trochę w tę grę grałem, myślałem więc, że mnie siła nostalgii jakoś przez ten tytuł przeprowadzi. Otóż nie. Przebrnąłem w końcu przez Skauta, ale nie dzięki sile nostalgii a upartości, zawziętości i czystej nienawiści, która kazała mi nie dać się złamać takiemu szajsowi.
Powiem coś, co nie będzie w tym temacie nowością. Lista zalet tej gry jest krótka, i ma tylko jedno słowo: Muzyka.
Cała reszta to droga przez mękę, w życiu nie widziałem tak źle zaprojektowanej gry przygodowej. To już nawet nie chodzi o sterowanie (choć też toporne prawie tak samo jak dialogi i grafika) ale o absolutne podstawy, takie jak komunikacja gry z graczem. Ta praktycznie nie istnieje, bo pozbawionych kontekstu i podłoża logicznego podpowiedzi bohatera nijak nie można do tego zaliczyć. Podobnie nie istnieje naturalny związek przyczynowo-skutkowy, (nie)znakomita większość zagadek wymaga od nas robienia czegoś nie w ustalonym przez nas celu, tylko dla zużycia przedmiotu i zobaczenia, co się stanie. Wszystko w tej grze jest mętnym bełkotem, pozbawioną sensu klikaniną. Mam wrażenie, że Rzeszowiacy (Rzeszowianie?) zapatrzyli się na wyczyny Lucas Artsu (i to nie tylko grafików od postaci...) i powiedzieli sobie: "Super, my też zróbmy grę z absurdalnymi zagadkami! Ludziska to lubią! Będziemy bogaci!" tylko że totalnie nie umieli tego zrealizować w zjadliwy sposób. Zabrakło im smaku i wyważenia, ani przede wszystkim świadomości tego, jak gra powinna działać. Szajs. Barachło. Chłam. Nie polecam. I nie pozdrawiam Rzeszowa.
Aktualnie grane:
428 Shibuya Scramble
Yakuza: Dead Souls
Freedom Force