Sam & Max: the devil's playhouse - recenzja

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Adam_OK
Moderator
Posty: 3464
Rejestracja: 24 lutego 2013, 10:28
Lokalizacja: Ząbki koło Warszawy
Podziękował(a): 94 razy
Otrzymał(a) podziękowania: 74 razy
Płeć:

Sam & Max: the devil's playhouse - recenzja

Post autor: Adam_OK » 15 sierpnia 2024, 22:12

okładka.jpg
Jak każdy człowiek, tak i jak mam kilka rzeczy, których robić nie lubię, bo mnie irytują. Jedną z nich jest powtarzanie się. Wspominam o tym tutaj, gdyż parę lat temu przyszło mi recenzować unowocześnioną wersję drugiego sezonu przygód Sama i Maxa. Dziś mam okazję opisać remaster sezonu trzeciego, w którym mógłbym powtórzyć dokładnie to samo, co napisałem tam. Na łatwiznę nie pójdę, więc czas najwyższy opisać swoje wrażenia z gry.

Przeżyjemy w niej te same przygody, co kilkanaście lat temu. Zmierzymy się więc ponownie z kosmicznym gorylem – generałem Skunkape, który planuje podbić Ziemię i nie tylko; po raz kolejny obejrzymy cztery rolki z filmami, których bohaterami są przodkowie naszych głównych bohaterów, a także jeszcze raz będziemy szukać mózgu Maxa, a gdy go odnajdziemy, to znowu trzeba będzie uratować miasto, a przy okazji również i Maxa. Ponownie całość podzielono na 5 rozdziałów, a wydarzenia przedstawione w każdym z nich są te same, co wcześniej. Czy to źle? Nie, i to z kilku powodów. Po pierwsze – jest to remaster, a więc „jedynie” ulepszona i unowocześniona wersja produktu, który już znamy, a nie „rimejk”, czyli nowa (zwykle również choć trochę inna) wersja tego samego. Po drugie – większość ludzkości nie ma fotograficznej pamięci i nie potrafi odtworzyć tego, co robiła wiele lat wcześniej. W efekcie grając w remaster jakiegoś tytułu gracze mają jedynie przebłyski związane z tym, co widzą, a nie przechodzą gry „z pamięci”. Po trzecie – zapewne każdy z Was ma jakiś film (lub serię filmów), który widzieliście minimum 5 razy; który znacie praktycznie na pamięć, a mimo to jest to dzieło, do którego lubicie wracać i oglądając go po raz kolejny bawicie się równie dobrze (a może nawet i lepiej), jak za pierwszym razem. Skoro jest tak z innymi rodzajami dzieł popkultury (bo nie wątpię, że jest tak nie tylko z filmami, ale i z muzyką czy z książkami), to dlaczego nie może być z grami? Tak jest i tutaj, bo przy tym tytule naprawdę miło spędziłem czas. A było go naprawdę dużo, bo około 15 godzin, co jak na współczesne standardy jest wynikiem bardzo dobrym. Po części wynika to z epizodycznej struktury gry, niemniej należy to docenić.
SamMax 01.jpg
To, co najbarziej się zmieniło, to oczywiście grafika. Od 2010 roku, czyli od premiery oryginalnej wersji nasze „blaszaki” zmieniły się bardzo mocno, zwłaszcza pod względem swoich „bebechów”. Dzięki temu są one w stanie zrobić wszystko lepiej, szybciej i ładniej niż wtedy. Kolory są bardziej żywe i wyraziste; postacie oraz wiele elementów otoczenia mają więcej detali i wyglądają bardziej naturalnie. Sporo zyskały też cienie i efekty świetlne. Przekonać się o tym można najlepiej grając samemu w odnowioną wersję, ale jeśli ktoś ma wątpliwości, czy warto, to niech porówna sobie obrazki z oryginału i z remastera. Można je znaleźć m.in. na naszym forum, można to też zrobić na stronie producenta i wydawcy remastera – firmy Skunkape Games. Parafrazując znane powiedzenie - „jakby nie spojrzeć, nowa wersja wygląda naprawdę świetnie”.
SamMax 04.jpg
Co do oprawy muzycznej, ciężko mi ja porównać z tą z oryginału z prostej przyczyny – nie pamiętam tego, co słyszałem kilkanaście lat temu. Co prawda, zapewne w internecie można znaleźć wiele filmików z nią, ale raz że odtwarzanie ich na przemian z graniem w wersję odnowioną byłoby żmudne i czasochłonne, a dwa – na moje ucho dawno temu nadepnął słoń, więc i tak pewnie nic bym nie usłyszał. A poważnie – do oprawy dźwiękowej i muzycznej nie mam żadnych zastrzeżeń.
SamMax 08.jpg
Odnośnie pozostałych elementów, to nie zmieniło się nic. Zagadki – takie, jakie wymyślili autorzy z Telltale Games, takie są. Polskiej wersji językowej jak nie było, tak nie ma. Sterowanie i interfejs – tu również jest tak samo, jak w 2010 roku. Co prawda, gdyby się coś zmieniło w tych elementach (szczególnie w dwóch pierwszych), to najprawdopodobniej wyszłoby to grze (oraz jej polskim odbiorcom) na dobre, ale cóż – jak widać, nie można mieć wszystkiego. I tak jest bardzo dobrze, więc z czystym sercem polecam Wam tę grę.

OCENA GRY (REMASTER): 9/10

ZALETY:

+ znacznie poprawiona oprawa graficzna
+ fabuła i warstwa audio są równie dobre, jak w oryginalnej wersji
+ przyjemny sposób na spędzenie kilkunastu godzin

WADY:

- jak poprzednio – zawsze może być lepiej ;)
SamMax 10.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Czasem trzeba się cofnąć, aby móc pójść dalej.
Moja lista gier ukończonych
W sprawach forum i www piszcie: adam_ok(at)przygodomania.pl

wredny
Posty: 5
Rejestracja: 08 września 2014, 16:10

Re: Sam & Max: the devil's playhouse - recenzja

Post autor: wredny » 27 sierpnia 2024, 08:49

czekam na wersję Gog tam mam dwie poprzednie części

Awatar użytkownika
Harnas-
Obserwator
Posty: 53
Rejestracja: 31 grudnia 2022, 09:23
Lokalizacja: Dolnośląskie
Podziękował(a): 48 razy
Otrzymał(a) podziękowania: 4 razy
Płeć:

Re: Sam & Max: the devil's playhouse - recenzja

Post autor: Harnas- » 07 lutego 2025, 01:02

Dość fajna przygodówka pierwsza część remastera miała jeszcze napisy w języku polskim kolejne juz nie , wielka szkoda ...

ODPOWIEDZ

Wróć do „Sam & Max: the devil's playhouse”