Pielgrzym - recenzja

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Adam_OK
Moderator
Posty: 3285
Rejestracja: 24 lutego 2013, 10:28
Lokalizacja: Ząbki koło Warszawy
Podziękował(a): 76 razy
Otrzymał(a) podziękowania: 58 razy
Płeć:

Pielgrzym - recenzja

Post autor: Adam_OK » 12 września 2013, 16:34

Obrazek
Pielgrzymować można do wielu miejsc i na różne sposoby. Chrześcijanie twierdzą, że całe życie to pielgrzymka do lepszego świata. Można też odbyć podróż do jednego z miejsc kultu np. do Częstochowy albo do Rzymu. Muzułmanie zaś są zobowiązani do tego, aby choć raz w życiu być w Mekce podczas jednego z ich świąt. Pielgrzymem był też pewien Simon de Lancrois, bohater pewnej gry komputerowej. Teraz zaś opiszę swe wrażenia z tej przygody.

Rozpoczyna się ona, gdy pewnej nocy 1208 roku ojciec Simona wzywa go do siebie. Daje mu pewien manuskrypt i poleca odnaleźć niejakiego Petrusa w Tuluzie oraz dać mu rękopis. Chwilę potem umiera, a Simon postanawia wypełnić ostatnią wolę zmarłego. Bierze więc owe tajemnicze pismo i rusza w kierunku wspomnianego miasta. Po drodze napotyka wędrowną grupę kuglarzy i kupca. Przerwali oni swą podróż z powodu pewnego wypadku związanego z wozem handlarza, który wydarzył się, gdy próbował on pokonać pewną rzekę. Na szczęście nasz bohater (a raczej gracz) ma głowę nie od parady i znajduje rozwiązanie z tej sytuacji. Później odnajduje wspomnianego Petrusa a także poznaje organizację „Tradycja”, której przywódcą był jego ojciec. Dowiaduje się też, o co toczy się gra oraz kto z kim rywalizuje. Jak się cała sprawa zakończy dowie się ten, kto po ten tytuł sięgnie (lub już sięgnął) i go ukończy. Obawiam się jednak, że tych, którzy doszli do finału tej produkcji nie będzie za wielu, a to za sprawą m.in. historii w niej opowiedzianej. Teoretycznie powinna ona być głównym atutem dzieła panów z Arxel Tribe, gdyż stworzył ją Paulo Coelho opierając się nieco na swojej powieści o takim samym tytule, co ten program. Owszem, fabuła (szczególnie po dotarciu do Petrusa) jest pogmatwana i poplątana, ale jednocześnie nie ma ona tej magii, która sprawia, że gracz nie może się wręcz oderwać od monitora. Ba, można się czasem wręcz pogubić w tym co jest czym, kto jest kim, a szczególnie łatwo jest zgubić orientację odnośnie miejsca, w którym aktualnie się znajdujemy. Wpływa to negatywnie na odbiór tej produkcji, przez co w pewnym momencie uruchamiałem ją już tylko po to, aby jak najszybciej dotrzeć do końca.

Obrazek
Co do zagadek jest całkiem nieźle. Mamy tu kilka zadań typowo logicznych jak np. w dwóch ważeniach wskazać jedną spośród ośmiu sakiewek, która jest lżejsza od pozostałych. Ta łamigłówka podobała mi się najbardziej ze wszystkich, wśród których są też przejście przez labirynt czy zadanie związane z plagami egipskimi i dekalogiem. To ostatnie polegało na ułożeniu w odpowiedniej kolejności obrazków, które je przedstawiały i o ile z plagami problemu nie miałem, to niektóre przykazania zostały dopasowane do ilustracji, które zupełnie do nich nie pasowały (moim zdaniem). Było to spore utrudnienie, gdyż pomyłka oznaczała śmierć naszej postaci i konieczność korzystania z sejwa. Co prawda gra sama cofała nas, ale robiła to „aż za bardzo”. Oznacza to, że zamiast wrócić do sytuacji tuż przed daną łamigłówką, wracaliśmy do momentu, o którym zdążyliśmy już dawno zapomnieć. Było to szczególnie irytujące pod koniec rozgrywki, na czym ogólny obraz tej produkcji cierpiał jeszcze bardziej. Oprócz tych pseudozręcznościówek spotkamy sporo zagadek związanych z przedmiotami, a na końcu będziemy musieli odpowiadać na pytania trzech osób dotyczących fabuły. Jak widać, jest w czym wybierać i myślę, że każdy kto miał styczność z tym tytułem nie narzekał na brak rozrywki umysłowej.

No dobrze, czas teraz trochę ponarzekać. Zacznijmy od oprawy wizualnej, która prezentuje się fatalnie. Owszem, liczy ona sobie już jedenaście wiosen, więc ma prawo wyglądać kiepsko. Wiek produkcji nie może być jednak usprawiedliwieniem dla sytuacji, którą napotykamy podczas dialogów. Otóż nasz rozmówca, którego widzimy oczami Simona, stoi jakby został spetryfikowany. Owszem, czasem zdarzy się, że dana postać poruszy lekko ręką, ale po pierwsze ruchy te są prawie niedostrzegalne, a po drugie – co z tego, że machnie dłonią, skoro nie otwiera ust! Jakby tego było mało, to aplikacja pracuje w śmiesznie niskiej rozdzielczości (jedynej słusznej w dodatku). W takiej sytuacji lepiej jest, że uruchamia się ona jedynie w małym okienku, w trybie pełnoekranowym piksele byłyby większe niż kursor.

Dużo lepiej sprawa przedstawia się w kwestii muzyki. Może pamiętacie, jak w recenzji „Ankh” pisałem, że oprawa audio jest „staroegipska”? Tutaj możnaby użyć podobnego opisu, zmieniając jedynie określenie „staroegipska” na „średniowieczna”. Dzięki temu można poczuć klimat tamtej epoki, a to spora zaleta.

Obrazek
Co do sterowania, to jest to tradycyjne wskaż i kliknij ze skokowym sposobem przemieszczania się między lokacjami. Wykonywanie wszelakich czynności takich jak rozmowy czy obsługa inwentarza nie stanowi żadnych trudności. A skoro o ekwipunku mowa, to muszę się do czegoś przyczepić. Otóż, po pierwsze, widzimy na raz maksymalnie trzy przedmioty, a jeśli mamy ich więcej, to musimy przeglądać jego zawartość za pomocą strzałek. Poza tym trzeba uważać, co się do niego bierze, bo np. na samym początku zabawy wzięcie niewłaściwego rękopisu z półki powoduje, że nie można wziąć tego, którego należało zabrać. Skutkuje to utknięciem „na amen” i koniecznością skorzystania z opcji „wczytaj”. Jest jednak coś, z czym spotkałem się dopiero w najnowszych grach np. „Tale of a Hero”. Otóż, jeśli zobaczymy coś, co może nam się później przydać I klikniemy na to, wówczas taka rzecz trafia do menu “przedmioty”. I choć fizycznie tego nie mamy w sakwie, to można z tego korzystać na tej samej zasadzie, jakby w niej to było. Wszystko to znajduje się w pasku na dole wspomnianego okienka, gdzie znajdziemy również listę osób, z którymi w danej lokacji można porozmawiać.

Co do innych opcji – są dostępne podpowiedzi, ale czasem nie można z nich skorzystać, a poza tym są bardzo enigmatyczne, więc często bardziej komplikują życie, niż je ułatwiają. W menu głównym też za wiele ciekawego nie ma, brakuje tu choćby opcji zmiany rozdziałki, ale o tym już wspominałem. Poza tym troszkę nie podobał mi się system sejwowania – choćby dlatego, że wszystko trzeba było zatwierdzać klikaniem w przycisk „OK”, a nie można było zrobić tego enterem. Menu wczytywania też można by było poprawić, uzupełniając dane plików o datę utworzenia, a nie jedynie podając ich nazwy. Poza tym chcąc uruchomić grę na dalszym jej etapie, do którego pliki są na dysku numer 2, trzeba wpierw włożyć dysk z numerkiem jeden, bo inaczej program nie ruszy. Są to może i drobiazgi, ale mnie one nieco irytowały, dlatego o nich piszę.
Teraz zaś opiszę polonizację. Nie wyróżnia się ona niczym ani na plus, ani na minus. Ot, standard, do którego przyzwyczaił nas wydawca „Pielgrzyma” – CDProjekt. Do zlokalizowania było całkiem sporo, gdyż oprócz dialogów (spokojnie, nie dubbingowano ich, są tylko podpisy) jest jeszcze encyklopedia wiedzy o średniowieczu zawierająca sporo informacji. Radzę do niej zaglądać, gdyż zawiera przydatne informacje, jak choćby o plagach egipskich.

W sumie recenzowany tu tytuł niczym się nie wyróżnia. Ma on pewne zalety, ale i sporo wad, dlatego polecam go tylko tym, którzy nie mają nic ciekawszego do zagrania albo są fanami muzyki z epoki będącej tłem historycznym tej gry. Inni mogą ją ominąć szerokim łukiem.
OCENA GRY: 5/10

ZALETY:

+ muzyka
+ zagadki
+ encyklopedia
+ polonizacja

WADY:

- fabuła
- grafika
- sporo irytujących błędów w interfejsie

Obrazek
Czasem trzeba się cofnąć, aby móc pójść dalej.
Moja lista gier ukończonych
W sprawach forum i www piszcie: adam_ok(at)przygodomania.pl

ODPOWIEDZ

Wróć do „Pielgrzym”