
Rozpoczyna się ona, gdy pewnej nocy 1208 roku ojciec Simona wzywa go do siebie. Daje mu pewien manuskrypt i poleca odnaleźć niejakiego Petrusa w Tuluzie oraz dać mu rękopis. Chwilę potem umiera, a Simon postanawia wypełnić ostatnią wolę zmarłego. Bierze więc owe tajemnicze pismo i rusza w kierunku wspomnianego miasta. Po drodze napotyka wędrowną grupę kuglarzy i kupca. Przerwali oni swą podróż z powodu pewnego wypadku związanego z wozem handlarza, który wydarzył się, gdy próbował on pokonać pewną rzekę. Na szczęście nasz bohater (a raczej gracz) ma głowę nie od parady i znajduje rozwiązanie z tej sytuacji. Później odnajduje wspomnianego Petrusa a także poznaje organizację „Tradycja”, której przywódcą był jego ojciec. Dowiaduje się też, o co toczy się gra oraz kto z kim rywalizuje. Jak się cała sprawa zakończy dowie się ten, kto po ten tytuł sięgnie (lub już sięgnął) i go ukończy. Obawiam się jednak, że tych, którzy doszli do finału tej produkcji nie będzie za wielu, a to za sprawą m.in. historii w niej opowiedzianej. Teoretycznie powinna ona być głównym atutem dzieła panów z Arxel Tribe, gdyż stworzył ją Paulo Coelho opierając się nieco na swojej powieści o takim samym tytule, co ten program. Owszem, fabuła (szczególnie po dotarciu do Petrusa) jest pogmatwana i poplątana, ale jednocześnie nie ma ona tej magii, która sprawia, że gracz nie może się wręcz oderwać od monitora. Ba, można się czasem wręcz pogubić w tym co jest czym, kto jest kim, a szczególnie łatwo jest zgubić orientację odnośnie miejsca, w którym aktualnie się znajdujemy. Wpływa to negatywnie na odbiór tej produkcji, przez co w pewnym momencie uruchamiałem ją już tylko po to, aby jak najszybciej dotrzeć do końca.

No dobrze, czas teraz trochę ponarzekać. Zacznijmy od oprawy wizualnej, która prezentuje się fatalnie. Owszem, liczy ona sobie już jedenaście wiosen, więc ma prawo wyglądać kiepsko. Wiek produkcji nie może być jednak usprawiedliwieniem dla sytuacji, którą napotykamy podczas dialogów. Otóż nasz rozmówca, którego widzimy oczami Simona, stoi jakby został spetryfikowany. Owszem, czasem zdarzy się, że dana postać poruszy lekko ręką, ale po pierwsze ruchy te są prawie niedostrzegalne, a po drugie – co z tego, że machnie dłonią, skoro nie otwiera ust! Jakby tego było mało, to aplikacja pracuje w śmiesznie niskiej rozdzielczości (jedynej słusznej w dodatku). W takiej sytuacji lepiej jest, że uruchamia się ona jedynie w małym okienku, w trybie pełnoekranowym piksele byłyby większe niż kursor.
Dużo lepiej sprawa przedstawia się w kwestii muzyki. Może pamiętacie, jak w recenzji „Ankh” pisałem, że oprawa audio jest „staroegipska”? Tutaj możnaby użyć podobnego opisu, zmieniając jedynie określenie „staroegipska” na „średniowieczna”. Dzięki temu można poczuć klimat tamtej epoki, a to spora zaleta.

Co do innych opcji – są dostępne podpowiedzi, ale czasem nie można z nich skorzystać, a poza tym są bardzo enigmatyczne, więc często bardziej komplikują życie, niż je ułatwiają. W menu głównym też za wiele ciekawego nie ma, brakuje tu choćby opcji zmiany rozdziałki, ale o tym już wspominałem. Poza tym troszkę nie podobał mi się system sejwowania – choćby dlatego, że wszystko trzeba było zatwierdzać klikaniem w przycisk „OK”, a nie można było zrobić tego enterem. Menu wczytywania też można by było poprawić, uzupełniając dane plików o datę utworzenia, a nie jedynie podając ich nazwy. Poza tym chcąc uruchomić grę na dalszym jej etapie, do którego pliki są na dysku numer 2, trzeba wpierw włożyć dysk z numerkiem jeden, bo inaczej program nie ruszy. Są to może i drobiazgi, ale mnie one nieco irytowały, dlatego o nich piszę.
W sumie recenzowany tu tytuł niczym się nie wyróżnia. Ma on pewne zalety, ale i sporo wad, dlatego polecam go tylko tym, którzy nie mają nic ciekawszego do zagrania albo są fanami muzyki z epoki będącej tłem historycznym tej gry. Inni mogą ją ominąć szerokim łukiem.
ZALETY:
+ muzyka
+ zagadki
+ encyklopedia
+ polonizacja
WADY:
- fabuła
- grafika
- sporo irytujących błędów w interfejsie
