Paradise - recenzja

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Adam_OK
Moderator
Posty: 3285
Rejestracja: 24 lutego 2013, 10:28
Lokalizacja: Ząbki koło Warszawy
Podziękował(a): 76 razy
Otrzymał(a) podziękowania: 58 razy
Płeć:

Paradise - recenzja

Post autor: Adam_OK » 12 września 2013, 16:25

Obrazek
Wśród przygodówek, podobnie jak w przypadku innych gatunków gier, jest sporo takich, które można zaliczyć do klasyki. W tym gronie na pewno znajduje się Syberia – dwuczęściowa gra, która zdobyła serca wielu fanów gatunku swym klimatem, fabułą i świetną grafiką. Za ojca tej gry uważany jest Benoit Sokal, francuski twórca komiksów, znany już wcześniej fanom komputerowej rozrywki z „Amerzone”. Jego najnowsze dzieło to „Paradise”, gra na którą czekało wielu i po której wiele sobie obiecywano. Co z tego wyszło, zaraz powiem.

Historia opowiedziana w grze zaczyna się typowo – samolot, którym z Genewy do fikcyjnej Mauranii leciała młoda dziewczyna został zestrzelony przez rebeliantów. I choć dziewczyna przeżyła, to straciła pamięć i pałac (w którym się ocknęła po wypadku) oraz miasto były jej nieznane (a przynajmniej tak jej się wydawało). Za namową pałacowej służącej przybiera więc nazwisko Ann Smith, jednocześnie starając się sobie przypomnieć jak najwięcej faktów. Kluczem do tego jest blizna na jej ramieniu i czarna pantera, która jest na terenie pałacu. W końcu Ann pozna swą tożsamość i pozna swą przeszłość (w czym pomoże jej gracz, bo to nią się kieruje w tej grze). Nim to się jednak stanie Ann musi opuścić pałac (razem ze swym czarnym kociakiem ;) ) i odwiedzić takie miejsca jak kopalnia szmaragdów czy okręt króla Mauranii – Rodona.

Według Sokala, najważniejsze dla niego w grach jest opowiedzenie ciekawej historii (wynika to z wywiadu znajdującego się w książeczce dodanej do wersji PL gry). Tutaj jednak niespecjalnie mu to wyszło, gdyż fabuła nie jest ani oryginalna (motyw amnezji w grach i filmach przerabiano setki razy) ani wsysająca jak odkurzacz. Nie znaczy to, że jest zła, po prostu to nie jest ta sama klasa co wspomniana wcześniej Syberia. Ogólne wrażenie psuje również jej długość, gdyż nawet jak na dzisiejsze standardy, to ta gra jest krótka, a na jej przejście wystarczy kilka wieczorów. Szkoda.
Obrazek
Sporo lepiej przedstawia się kwestia zagadek. Po pierwsze jest ich stosunkowo sporo. A skoro taki malkontent jak ja nie narzeka, to znaczy, że jest dobrze ;) Już na początku gry, w pałacu mamy do rozwiązania co najmniej 3 łamigłówki, a do tego kilka kolejnych czeka na dalszych etapach gry. Mnie szczególnie spodobała się zagadka z nasypaniem węgla do wagonika na okręcie Rodona i użycie tego węgla do rozpalenia kotła. Dodatkowo, w tej łamigłówce zawarto mały smaczek dla fanów Oskara – automatona, towarzysza Kate Walker (a jak wiecie ja takie rzeczy lubię). Niestety, nawet tu muszę się do pewnych rzeczy przyczepić. Otóż w pewnym momencie Ann musi wykonać linę (zwaną gumą), na której ma wykonać skok na czymś w rodzaju bungee. Do tego potrzeba (według „miarki” z gry oraz kilku solucji) 2,5 kokosa. Niestety, po „odmierzeniu” wspomnianej ilości orzechów machina, która miała tę linę zrobić nawet nie drgnęła. Na szczęście ten przedmiot udało się zrobić po „odmierzeniu” 1,5 kokosa (wpadłem na to przypadkiem). Nie wiem, czy ktoś inny miał ten sam problem, ale sądząc po ilościach moich nieudanych prób (co kończyło się wczytaniem sejwa) jest to bug gry i za to „potrącę” nieco z oceny końcowej. Ponadto zdenerwowała mnie nieco zagadka, gdzie trzeba było się uwolnić z klatki wiszącej na drzewie, gdyż tu liczyła się głównie szybkość klikania myszą, a nie intelekt. Pozostałe zagadki są logiczne, można je rozwiązać intuicyjnie. Było tak np. z łowieniem ryb, które zajęło mi dosłownie 5 minut i to w przypadku, gdy rozmowę o przynętach przeprowadziłem już po złowieniu piaskowej flądry ;)

Zaraz, zaraz, jakiej piaskowej flądry, przecież czegoś takiego nie ma? Owszem nie ma, ale jak wiadomo, pan Sokal w swoich grach umieszcza różne dziwne stworzenia. Było tak w „Amerzone”, było tak w „Syberii” (chyba pamiętacie jeszcze jukiego?), jest tak i „Paradise”. W tej ostatniej oprócz tych ryb znajdziemy też np. zwierza podobnego nieco do żółwia (ale jest od niego większy i ma dziwne macki), który chowa głowę w piasek jak struś oraz stworzenie, które przypomniało mi „Gwiezdne Wojny”, a dokładniej „środek transportu” używany w epizodzie V na planecie Hoth przez rebeliantów. Ogólnie mi się to podobało, choć nie robi to już takiego wrażenia jak we wcześniejszych grach mister Sokala.

Kontynuując wątek zwierzyńca napiszę kilka słów o panterze. Otóż w kilku przypadkach gracz może nią pokierować, ale jest to bardzo trudne. Co prawda w instrukcji jest powiedziane, że to niełatwa sztuka, to i tak moim zdaniem autorzy przegięli ze stopniem trudności. A wszystko przez to, że gdy chciałem pokierować zwierzakiem Ann, to zwykle po kilku ruchach się zaklinowywałem i nie mogłem zrobić nawet kroku czy to do przodu, czy to do tyłu. Szkoda, bo zapowiadało się na ciekawy przerywnik mogący nieco wydłużyć grę, a wyszedł element mocno frustrujący.
Obrazek
Gry imć Benoita są znane również ze świetnej grafiki i tak jest także w przypadku opisywanej produkcji. Wszystko jest naprawdę ładne, zarówno otoczenie, jak i poszczególne postacie. I choć ogólna kolorystyka jest trochę smętna i ponura, to jak dla mnie zupełnie to pasuje do tej gry. Jedyne moje zastrzeżenie co do tego elementu dotyczy kiepskiej kolizji obiektów, co prowadzi to tego, że np. Ann potrafi przejść przez inną postać. Na szczęście zdarza się to dość rzadko.

Co do oprawy audio, to można powiedzieć, że jest poprawnie. Odgłosy wydawane przez różne przedmioty czy zwierzęta brzmią naturalnie, wszystko jest OK. Podobnie z muzyką – ani nie jest ona jakaś szczególnie warta uwagi (tak szczerze nie bardzo ją pamiętam, choć grę ukończyłem........wczoraj ;) ) ani nie jest to kocia muzyka. Jedyne, co trochę drażniło, to „bezpłciowość” osób wypowiadających kwestie poszczególnych postaci, ale to bardziej wina polonizatorów, niż twórców. A skoro już przy tym jesteśmy, to powiem, że poza tym w polskiej wersji nie ma zauważalnych błędów ortograficznych czy interpunkcyjnych w napisach. W sumie nie ma na co specjalnie narzekać.

Generalnie „Paradise” to gra udana, choć ani rewolucyjna (tradycyjne point&click), ani rewelacyjna. Może wynika to ze zbyt wielkich oczekiwań co do niej, może z kilku niedoróbek, ale tak czy inaczej warto w nią zagrać.
OCENA GRY: 7,5/10

ZALETY:

+ zagadki
+ grafika
+ dziwne stworzenia
+ kilka smaczków
+ poprawnie wykonana

WADY:

- średnia fabuła
- krótka
- za trudne sterowanie panterą
- trochę bugów

Obrazek
Czasem trzeba się cofnąć, aby móc pójść dalej.
Moja lista gier ukończonych
W sprawach forum i www piszcie: adam_ok(at)przygodomania.pl

ODPOWIEDZ

Wróć do „Paradise”