Post
autor: DirkPitt1 » 29 czerwca 2023, 18:58
„Dla części z nas lata 80. XX wieku nigdy się nie skończyły.” I „Rock & roll nigdy nie umrze!” Cóż, być może nie żyję mentalnie w latach 80., ale muzycznie wciąż pewnie tkwię w XX wieku, a na moich playlistach punki, rocki i rozmaite metale zawsze mają swoje miejsce (winię za to stare, dobre Tony Hawk’s Pro Skatery i ich fantastyczne ścieżki dźwiękowe), więc naturalnie nie mogłem przejść obojętnie obok gry o metalowym zespole planującym powrót, tym bardziej, że temat nie należy do szczególnie często widywanych w grach. Nie pozostało mi więc nic innego jak grę zakupić, zainstalować i – nucąc pod nosem „Highway to hell!” i „six, six, six, the numer of the beast” – zabrać się za granie.

W grze przyszło mi towarzyszyć niedźwiedziowi z wytrzeszczem oczu i rozbieżnym zezem. Ted to podstarzały basista niegrającego od lat, marnego zespołu Jüngle Riöt. Teddy, najwyraźniej zdeterminowany mimo wszelkich przeszkód żyć jak na gwiazdę rocka przystało – seksem (co najwyżej we własnych marzeniach), dragami (tudzież dużymi ilościami alkoholu) i rock & rollem – wciąż ubiera się jak rockman z lat 80., wlewa w siebie olbrzymie ilości piwa i innych alkoholi, bezskutecznie ugania się za dwa razy młodszymi od siebie spódniczkami (twierdząc, że wcale nie jest stary i zwyczajnie cierpi na niedobór młodości) i wciąż marzy o muzycznej sławie i karierze. Gdy pewnego pięknego dnia postanawia zebrać starych kumpli i reaktywować zespół, nikt i nic nie będzie już bezpieczne. Ted jest gotowy kłamać, kraść i (nie) umyślnie doprowadzać do śmierci i kalectwa przyjaciół i całkiem przypadkowe ofiary, a nawet sprzedać diabłu duszę (najlepiej cudzą) za pięć minut sławy. W trakcie gry trzeba będzie zebrać zespół, zorganizować próby, nagrać hit, wyruszyć „w trasę” i przygotować koncert.
Wszystko to utrzymano w klimacie humoru i pewnego absurdu. I od razu ostrzeżenie: gra nie bierze jeńców i co bardziej podatni na oburzenie nie mają tu czego szukać. Jak na karcie Steama ostrzega sam autor, gra nie stroni od przemocy, alkoholu, narkotyków i nawiązań do seksu (zwykle w postaci mniej lub bardziej zabawnych i nieprzyzwoitych żartów). Jest tu cała masa rozmaitych żartów, w których obrywa się wszystkim, od księży po LGBT, czy naśmiewa ze współczesnej przesadnej wrażliwości (przesądny hazardzista: „na szczęście nie ma tu żadnych czarnych kotów”; barmanka: „to rasizm!”) i rozmaitych gierek słownych, i nawiązań do starej, dobrej muzyki (Elvis Presley, Bob Marley & The Wailers, AC/DC, Ozzy Osbourne, Metallica i wielu innych) oraz ogólnie pojętej popkultury („Skazani na Shawshank”, mitologia Cthulhu i nie tylko). Nie wszystkie żarty wpasowały się w mój gust, ale nie raz zdarzyło mi się w którymś momencie uśmiechnąć. W dodatku towarzyszyło mi poczucie pewnej świeżości. Dawno nie grałem w coś, co by zwyczajnie robiło sobie ze wszystkiego jaja i olewało konsekwencje, i wywołane oburzenie. A już szczególnie to dzieło kontrastowało mi z grami segmentu AAA, gdzie ze świecą szukać choćby odrobiny kontrowersji. No cóż, prawdopodobnie przygodówki są zbyt mało popularne, żeby twórca (tak, twórca, ta gra to dzieło zaledwie jednej osoby) musiał się przejmować, że zawodowi oburzeni zauważą tę grę i narobią krzyku jak bardzo jest szkodliwa, toksyczna, itd.

Dwuwymiarowa grafika wygląda całkiem ładnie (muszę przyznać, że nie miałem pojęcia, iż na Adventure Game Studio można robić gry w rozdzielczości HD, zawsze kojarzyłem ten silnik z pikselami rozmiaru stodoły), antropomorficzne, zwierzęce postaci mają swój styl i wzbudzają sympatię. Niestety ich animacje są co najwyżej symboliczne. Muzyka nie stroni od cięższych brzmień niż zazwyczaj w przygodówkach (ale są również łagodniejsze) i pasuje do lokacji i wydarzeń. Niestety, postacie nie mają nagranych dialogów, co trochę psuje odbiór całości. Ostatnie o co mógłbym się przyczepić do oprawy audiowizualnej, to niewielka liczba aktywnych punktów, które da się obklikać
Same zagadki są dość abstrakcyjne, wpisując się w absurdalny klimat gry, ale są przy tym dość proste, żeby nigdzie nie zaciąć się na dłużej. To przede wszystkim kombinacje przedmiotowe, choć w grze występują też (możliwe do pominięcia) minigierki trochę bardziej logiczne. Standard, ale całkiem dobrze wykonany. W grze nie ma elementów zręcznościowych, poza jedną zagadką, w której należy kliknąć w odpowiednim momencie, co jednak nie powinno stanowić większej trudności. Całość wyjęła mi z życiorysu prawie 15 godzin, co mnie nieco zdziwiło, bo choć nigdzie się na dłużej nie zaciąłem, choć nie pędziłem też byle szybciej, do końca. Po produkcji jednej osoby spodziewałem się czegoś krótszego, wystarczającego może na 6 godzin.
Podsumowując, bawiłem się całkiem nieźle. Daję 8+. Miłośnicy metalu, do myszek i (jakby to powiedział Ted) Ave Satanas!
Ocena: 8+
Plusy:
Grafika
Muzyka
Tematyka
Długość
Nie boi się kontrowersji
Minusy:
Szczątkowe animacje
Brak udźwiękowionych dialogów
Przydałoby się kilka zagadek logicznych
Tylko po angielsku
- Bruno, ty chyba masz paranoję.
- Paranoja jest wtedy, gdy nikt nie chce cię zabić. -BS3