Barrow Hill - recenzja

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Adam_OK
Moderator
Posty: 3414
Rejestracja: 24 lutego 2013, 10:28
Lokalizacja: Ząbki koło Warszawy
Podziękował(a): 89 razy
Otrzymał(a) podziękowania: 66 razy
Płeć:

Barrow Hill - recenzja

Post autor: Adam_OK » 07 kwietnia 2013, 15:56

Obrazek
Najsłynniejszy kamienny krąg znajduje się w Anglii, a zwie się Stonehenge. Do dziś nie odkrył on przed nami wszystkich swych tajemnic, nie wiadomo kiedy dokładnie go zbudowano i w jakim celu. Czy miał on służyć jako obserwatorium astronomiczne, a może był miejscem, gdzie składano rytualne ofiary różnym bogom? To wszystko sprawia, że fascynuje on wielu ludzi, którzy pragną odkryć jego sekrety. Inni, jak np. Matt Clark, wolą wykorzystać kamienny krąg w swojej twórczości. A w przypadku Matta Clarka oznacza to grę komputerową, w dodatku z naszego ulubionego gatunku.
Wszystko zaczyna się jak zwykle bardzo niewinnie – nasz bohater jedzie sobie nocą samochodem po pustej drodze. Nagle jego pojazd się psuje, więc oznacza to przymusowy postój. Nie zamierza on jednak siedzieć z założonymi rękoma i wyrusza na poszukiwanie pomocy. Wkrótce znajduje stację benzynową, ale jedyna osoba, którą tam spotyka jest bardzo dziwna – zamknęła się w jednym pomieszczeniu ze strachu przed jakąś dziwną siłą, co słychać wyraźnie w jego głosie. Stare powiedzenie mówi: ”Umiesz liczyć – licz na siebie” i to właśnie czyni nasze alter ego – zaczyna działać na własną rękę. Jak się okaże, jego zadanie (czyli także zadanie gracza) będzie polegało nie tylko na uruchomieniu auta, ale również na okiełznaniu prastarej mocy, która pustoszy okolicę. Moc ta została uwolniona podczas pracy na wykopaliskach prowadzonych w pobliskim kręgu. Aby za wiele nie zdradzać, nie powiem, co należy wykonać, aby przywrócić równowagę i spokój w Barrow Hill; najlepiej samemu się o tym przekonać. Cała historia jest dosyć ciekawa, choć nie wciągnęła mnie ona tak mocno, jak się spodziewałem. Wpłynęły na to głównie dwa czynniki – po pierwsze w grze są tylko dwie postacie, z którymi można porozmawiać. W zasadzie „porozmawiać” to za duże słowo, bo rozmowa to wymiana zdań, a tutaj my jesteśmy tylko słuchaczem, bo nasza postać nie wypowiada ani jednej kwestii. Drugi problem powiązany jest z pierwszym – ponieważ nie ma kto nas poinformować o różnych istotnych sprawach, to wszelkie potrzebne wiadomości przekazywane są w formie pisemnej. Oznacza to całą stertę różnych listów, notatek, zapisków, raportów i innych papierów do przeczytania. Było tego tyle, że po prostu w pewnym momencie nie wnikałem w nie, a jedynie przeglądałem. Rozumiem, że takie rozwiązanie było prostsze do wykonania, ale jak dla mnie gra prze to sporo straciła. W końcu co za dużo to niezdrowo.

Obrazek
Tego samego nie można powiedzieć o zagadkach, gdyż nie ma ich tu w nadmiarze, niemniej ich ilość jest zadowalająca. Podczas rozgrywki będziemy musieli złamać szyfr do walizki czy ustawić właściwą częstotliwość anteny. Zadania te są stosunkowo proste, ale bardzo ciekawe. Mnie szczególnie spodobała się łamigłówka z anteną, którą można rozwiązać na kilka sposobów. Oprócz wymienionych zadań czeka nas jeszcze finałowa sekwencja, w której też trzeba będzie użyć swych szarych komórek. Pozostałe zagadki wymagają właściwego przedmiotu, z których część jest wielokrotnego użytku. Zaliczyć do nich można nie tylko telefon czy lampę, ale również wykrywacz metalu (który wpierw trzeba będzie sobie zrobić!). Na szczęście nie musimy targać połowy hipermarketu ze sobą, więc można się we wszystkim połapać i wszystko znaleźć. Jak dla mnie pod tym względem jest naprawdę dobrze, tym bardziej że nie ma tu żadnych zręcznościówek ani czasówek.
Jeśli zaś chodzi o stronę techniczną, to jest ona udana. Grafika jest szczegółowa i starannie wykonana. Jako że gra toczy się w nocy, to dominują ciemne barwy, przez co dobrze oddano głębię nocy. Jest ona naprawdę czarna jak atrament i gdyby nie światło latarni, wielu potrzebnych rzeczy oraz innych detali nigdy byśmy nie zobaczyli. Za to (w końcu w życiu też tak jest, że w nocy bez latarki można wiele rzeczy przeoczyć) należą się twórcom duże brawa. Ładne są również przerywniki filmowe (tu to określenie pasuje bardzo dobrze, bo intro to film, a nie animacja komputerowa), szkoda tylko, że są one stosunkowo mało różnorodne. Piszę tu głównie o tym, co widać po zebraniu kolejnej ofiary – niezależnie od tego, jaka to ofiara, to widzimy ciągle to samo. Trochę to nuży, ale da się to przeżyć.
Zastrzeżeń nie mam do muzyki i dźwięków. Ta pierwsza pasuje do klimatu gry i robi szczególnie dobre wrażenie podczas zabawy późnym wieczorem. Te drugie też są dobre, wszystko brzmi jak należy. Krótko mówiąc – dobra robota.
Podobnie jest z interfejsem. Jest to typowe „point & click” w najprostszym możliwym wykonaniu – kursor przybiera rożne formy w zależności od tego, czy chcemy gdzieś iść, czy coś wziąć albo przeczytać. Trochę nietypowo wykonano inwentarz, bo nasze rzeczy są zarówno na dole, jak i u góry ekranu. Początkowo może to trochę dezorientować, ale można się do tego przyzwyczaić. Jedyne, co w sterowaniu może niektórym graczom przeszkadzać, to widok z pierwszej osoby i poruszanie się tylko w miejsca ściśle określone. Dla mnie nie jest to żaden problem, bo spotkałem się z tym nieraz, ale jeśli ktoś styka się z tym po raz pierwszy, może mieć z tego powodu małe zawroty głowy.

Obrazek
Mocną stroną tego tytułu jest na pewno polonizacja. Jak się przyznałem, nie czytałem dokładnie wszelkich tekstów, ale to co widziałem, było zrobione naprawdę dobrze – ładna, czytelna czcionka, brak błędów oraz całkiem obszerna instrukcja w wersji papierowej (zawierająca dodatkowo solucję) przemawiają na jej korzyść. Najlepsze zostawiłem jednak na koniec, a sprawą, o której chciałem wspomnieć, jest głos Emmy Hardy. W związku z tym, że nasz rodzimy wydawca wykonał pełne spolszczenie, głos pod nią podkłada polska aktorka, która spisała się naprawdę świetnie. Gdy może spokojnie prowadzić swoją audycję radiową, to przemawia do nas głosem ciepłym i serdecznym. Gdy zaś musi stawić czoło zagrożeniu, to w jej słowach słychać autentyczne przerażenie i strach, który ją ogarnia. Szczególnie w tej drugiej sytuacji głos Emmy brzmi rewelacyjnie, bo jest bardzo naturalny. Szkoda tylko, że tak rzadko możemy go usłyszeć, ale jak dla mnie to tylko dla niego warto zakupić tę grę.
Podsumowując, Barrow Hill to całkiem udany produkt z niezłą fabułą, ciekawymi zagadkami oraz bardzo dobrym spolszczeniem. Ma on co prawda kilka wad, takich jak mała ilość dialogów i postaci w nim występujących, ale i tak uważam, że warto się z nim zapoznać. Polecam tę grę szczególnie tym, co lubią mroczniejsze klimaty, ale i inni miłośnicy gatunku się na niej nie zawiodą.
OCENA GRY: 7/10

ZALETY:

+ głos Emmy!
+ reszta polonizacji też udana
+ niezła fabuła
+ ciekawe zagadki
+ poprawne wykonanie od strony technicznej

WADY:

- za mało dialogów
- za dużo tekstu do czytania
- trochę dziwny inwentarz

Obrazek
Czasem trzeba się cofnąć, aby móc pójść dalej.
Moja lista gier ukończonych
W sprawach forum i www piszcie: adam_ok(at)przygodomania.pl

ODPOWIEDZ

Wróć do „Barrow Hill: klątwa kamiennego kręgu”